Czytelnicze podsumowanie 2019 roku

czytelnicze podsumowanie 2019 roku

Kontynuując myśli z podsumowania wyzwania „W 12 historii dookoła świata”, czas na czytelnicze podsumowanie 2019 roku. To dobra okazja, zarówno żeby przejrzeć, co przykuwało moją uwagę w poprzednim roku, jak i zastanowić się, co chcę przeczytać w kolejnym. Zawsze ubolewam, że mimo najszczerszych chęci nie da się przeczytać wszystkich DOBRYCH książek! Choć oczywiście te „dobre” nie dla wszystkich będą znaczyły to samo.

Odkąd w przybliżeniu przeliczyłam, ile jeszcze jestem w stanie przeczytać książek do końca życia, bardziej pragmatycznie podchodzę do tego, co czytam. Po prostu szkoda życia na słabe książki! Dlatego ostatnio coraz rzadziej sięgam po przypadkowe książki. Najczęściej najpierw wybieram określony tytuł, a potem szukam go w bibliotece. A do biblioteki najchętniej chodzę z listą, jak na zakupy, żeby wziąć dokładnie to, co chcę przeczytać.

Z jakimi książkami spędziłam zatem 2019 rok?

Wyzwanie „W 12 historii dookoła świata”

Głównym celem stało się dla mnie poszerzanie horyzontów w ramach wyzwania „W 12 historii dookoła świata”, na blogu Multikulturalnego. Czytałam książki z różnych krajów świata, czasami bardzo egzotycznych, jak Haiti, Nigeria czy Pakistan, ale również z krajów europejskich, z których jednak literatura jest u nas słabo znana, jak Serbia, Białoruś czy nawet Litwa. Przeczytałam też książki z Irlandii, Finlandii, czy Maroka. Po więcej zapraszam do podsumowania tego wyzwania, które znalazło się już na blogu.

A poza wyzwaniem „W 12 historii dookoła świata”, ale spoza literatury polskiej i brytyjsko-amerykańskiej przeczytałam również pozycje z Francji, Danii, Szwecji, Hiszpanii oraz Japonii. Czyli łącznie w 2019 roku przeczytałam książki z 18 różnych krajów, w tym oczywiście z Polski. Całkiem niezły wynik, prawda?

Czytelnicze podsumowanie 2019 roku – trochę statystyki

Jak już wspominałam, w 2019 roku nie brałam udziału w wyzwaniu „52 książki w rok”, w którym brałam udział w poprzednich latach (podsumowanie wyzwania za 2018 rok oraz za 2017 rok). Gdyby spojrzeć tylko na statystyki, to 2019 rok wypada słabiej niż lata poprzednie, bo obiektywnie patrząc, przeczytałam o 8 książek mniej, czyli „tylko” 46 sztuk. Łącznie było to 16 141 stron, czyli ponad 3 000 stron mniej niż w roku poprzednim. Czy to porażka? Dla mnie absolutnie nie, gdyż w 2019 roku skupiłam się na innych celach niż przeczytanie określonej ilości książek.

Niemniej przeżywałam czytelniczy kryzys pomiędzy majem a lipcem, gdzie w czasie trzech miesięcy przeczytałam zaledwie cztery książki. Tak bywa. Z jednej strony wynikało to z pewnego książkowego przesytu, a z drugiej strony z chronicznego braku czasu. Szczególnie maj i czerwiec był trudy, bo po pierwsze córka miała wtedy milion sprawdzianów po strajku nauczycieli, a ja kończyłam kurs księgowości, który wieńczył egzamin na koniec czerwca. Więc tego czasu naprawdę był deficyt.

Jednak wraz z letnim urlopem nabrałam nowych chęci na czytanie. I chociaż w czasie trzytygodniowego wyjazdu czasu na czytanie nie było zbyt wiele, to jednak nabrałam ochotę na lekturę. I w konsekwencji najwięcej książek – po 7 – przeczytałam we wrześniu i w grudniu. W ostatnim miesiącu roku chciałam skończyć kilka rozpoczętych, ale niedokończonych od kilku tygodni lub nawet miesięcy tytułów. I nawet mi się to udało.

Ponad połowa – 24 przeczytane przeze mnie książki pochodziły z biblioteki. Najczęściej były to konkretne tytuły, które wcześniej wybrałam, rzadko były to spontaniczne decyzje w czasie myszkowania między bibliotecznymi półkami, chociaż to też bardzo lubię.

Moje czytelnicze podsumowanie 2019 roku możecie też zobaczyć w wielkim skrócie na poniższej grafice.

czytelnicze podsumowanie 2019 roku

Rozczarowania

Czy któreś tytuły mnie rozczarowały? Niestety tak. I chyba potwierdza się moje ogólne odczucie, że poradniki nie są dla mnie. Największym rozczarowaniem były tu pozytywne w ogólnym wydźwięku felietony Reginy Brett „Jesteś cudem” i „Bóg zawsze znajdzie Ci pracę”. Jednak ledwo przez nie przebrnęłam i mam zdecydowanie dość. Nigdy więcej!

Innym rozczarowaniem było “Dress Scandinavian” Pernille Teisbeak. To także poradnik, tym razem o skandynawskiej modzie i stylu życia. Znawcą mody nie jestem, a mimo to praktycznie nic ciekawego z tej książki się nie dowiedziałam. Do tego część zdjęć jest bardzo słabej jakości. I nie tylko chodzi tu o rodzaj i jakość papieru nieadekwatną do drukowania zdjęć, ale również o ogólny ich układ i dobór. Byłam naprawdę głęboko rozczarowana, bo ten temat można ograć znacznie lepiej.

Oprócz tych tytułów zdarzały się słabsze książki, ale ogólnie więcej nie było chyba takich, które by mnie tak rozczarowały, jak wymienione wyżej.

Za to zdążył się jeden dość kontrowersyjny tytuł, choć wcale się taki nie wydawał. Książka o Islandii „Rekin i baran. Życie w cieniu wulkanów” autorstwa Marty i Adama Biernatów wywołała niezłą burzę, krótko po tym, gdy zdążyłam ją przeczytać. Zarzucono autorom, że to w znacznej części plagiat. Nie mnie oceniać. I chociaż dzięki tej książce poznałam wiele ciekawych faktów o życiu na Islandii, to sama książka raczej mnie nie porwała, mimo że chętnie bym zwiedziła tej zimny kraj.

Ogólnie w 2019 roku, ze względu na znacznie bardziej rozważny dobór lektur, faktycznych rozczarowań i słabych książek było zdecydowanie mniej niż w poprzednich latach.

Zachwyty

Zachwytów książkowych w 2019 roku było kilka. Odkryłam kilku autorów, którzy byli mi zupełnie nieznani lub znałam ich nazwiska, natomiast nie znałam ich twórczości. Trafiłam też na książki, o których wcześniej nic nie słyszałam, ale bardzo mnie poruszyły. Co lub kogo zatem mogłabym szczególnie wyróżnić?

czytelnicze podsumowanie 2019 roku

Maciej Siembieda

W 2019 roku przeczytałam wszystkie trzy książki tego autora: „444”, „Miejsce i imię” oraz „Gambit”. Najbardziej podobała mi się druga, ale wszystkie były rewelacyjne – łączą w sobie sensację, powieść historyczną, obyczajową, a nawet fantastykę (głównie w „444”).

Siostra Burzy Lucinda Riley

Lucindy Riley

Na wyróżnienie zasługują powieści Lucindy Riley, w tym kolejna część z serii o siedmiu siostrach, czyli „Siostra Burzy”, a także powieść „Dom orchidei”. Bardzo podoba mi się to łączenie historycznych zdarzeń w przestrzeń powieści i pokazywanie akcji zarówno w przeszłości, jak i współcześnie. Lucinda Riley pisze naprawdę pięknie.

„Żmijowisko” Wojciecha Chmielarza

Nie znam jeszcze innych powieści tego autora, a w 2019 roku przeczytałam tylko „Żmijowisko”. Ten thriller psychologiczny trzymał mnie w napięciu do ostatniej kartki. To bardzo znana powieść w ostatnim czasie i zawsze do takich podchodzę ostrożnie. Często przynoszą one rozczarowanie, ale ta była głęboko poruszająca. Natomiast zaczęłam oglądać serial nakręcony na podstawie tej powieści, jednak była to według mnie totalna porażka. Te dłużyzny odebrały tej historii wartkość akcji, która w książce trzymała w napięciu, a serial zwyczajnie mnie nudził.

czytelnicze podsumowanie 2019 roku

„Listy do Duszki” Ewy Formelli

Chyba robię się sentymentalna, ale ta książka bardzo mnie wzruszyła. To opowiedziana przez starszą panią historia miłości między polską Żydówką a Niemcem. Zakochali się oni w sobie tuż przed wybuchem wojny, mieszkając na tej samej ulicy w Gdańsku. Niestety, po wybuchu II wojny światowej los nigdy więcej nie pozwolił im się spotkać. Jednak ta historia ma wiele swoich skrywanych tajemnic. A przy tym jest niezwykle ciepła, pogodna i skłania do zadumy. Polecałam Wam już tę książkę na wiosnę.

„Polskie morderczynie” Katarzyny Bondy

Znam Katarzynę Bondę z jej świetnych kryminałów, ale „Polskie morderczynie” to reportaż, w którym autorka przeprowadziła wywiady ze skazanymi za morderstwo kobietami, a następnie zestawiła ich opowieści z wyciągiem z akt. To bardzo ciekawy zabieg. Chociaż to ciężka lektura to naprawdę polecam.

To ja Malala

„To ja, Malala”

Nie mogę też pominąć autobiografii pakistańskiej dziewczynki, która otrzymała nagrodę Nobla, czyli „To ja, Malala”. O niej już pisałam więcej, więc odsyłam Was do tego wpisu. Ta książka pozwala poznać współczesny Pakistan i spojrzeć na niego trochę z innej strony.

Książek, które przypadły mi do gustu było oczywiście więcej, ale powyżej to te, które na dłużej zostaną w mojej pamięci. Były oczywiście też inne powieści, które co prawda czytało się miło i przyjemnie, ale ich fabuła szybko uciekła z głowy. Są na pewno dobre na zapewnienie sobie chwilowej rozrywki, ale mimo wszystko nie pozostawiły trwałego śladu w moim życiu.

Jakie plany czytelnicze na 2020 rok?

W sumie jakiś szczególnych nie mam. Największy plan dotyczy przeczytania powieści naszej zeszłorocznej noblistki, czyli Olgi Tokarczuk. Bo niestety ciężko się przyznać, ale jeszcze nic jej autorstwa nie czytałam, a chciałabym mieć jakieś wyobrażenie o jej twórczości. Nie tylko z jakiś snobistycznych powodów. Może też sięgnę po jakiś innych noblistów? W sumie nie jestem do tego specjalnie przekonana, bo moje spotkania z twórczością niektórych noblistów nie były zbyt udane.

Za to na pewno będę chciała nadal poznawać literaturę z różnych krajów świata. To naprawdę bardzo inspirujące doświadczenie, do tego pozwala w pewnym sensie łączyć moje dwie pasję – czytanie i podróże.

A przy okazji zapraszam Was na moje czytelnicze konto na instagramie: @kroplamorzaczyta.

A jakie są Wasze plany czytelnicze na 2020 rok? Co Was najbardziej zachwyciło lub rozczarowało w poprzednim roku?

FacebookFacebook