Lubię liczby, dlatego z chęcią robię czytelnicze podsumowanie każdego roku. Rok 2022 ukończyłam z 40 przeczytanymi książkami, czyli o trzy mniej niż w roku poprzednim. Można by pomyśleć, że z roku na rok czytam coraz mniej, ale po prostu siadam do lektury wtedy, kiedy chcę i kiedy mogę.
Jaki to był rok? Gdybym miała opisać go jednym zdaniem, to byłby to rok polskich książek z biblioteki. Przeczytałam łącznie 40 pozycji i choć nie jest to mało, to czuję pewien niedosyt i wolałabym jednak oscylować koło 52 książek rocznie. Być może było to spowodowane odpuszczeniem sobie wyzwania 52 książek na rok, które mimo wszystko zawsze trochę mnie mobilizowało.
Większość przeczytanych książek opisałam krótko na moim instagramowym koncie Kropla Morza Czyta, więc zachęcam do obserwowania mnie tam.
Cele z 2022 roku
Do mojego podsumowania czytelniczego z 2021 roku, możecie wrócić tutaj. Właściwie nie miałam konkretnych czytelniczych celów na 2022, a jedynie postanowienie, aby równie często jak w poprzednim roku sięgać po pisarzy lub książki z mojego najbliższego regionu oraz z różnych krajów świata spoza kultury anglosaskiej.
I jeśli chodzi o pierwszą część, to raczej się to udało – przeczytałam 9 powieści bezpośrednio związanych z Gdańskiem lub okolicami, a ponadto 4 inne książki napisane przez trójmiejskich pisarzy.
Natomiast druga część postanowienia wyszła mi znacznie gorzej, bo przeczytałam tylko 18 książek autorów zagranicznych, ale w tym pięć z USA, po dwie z Wielkiej Brytanii, Irlandii, Szwecji i Hiszpanii oraz po jednej z Francji i Nowej Zelandii. Więc pod względem poznawania powieści z innych kultur, to specjalnie się nie postarałam.
Trochę statystyki
Podobnie jak w poprzednim roku, w 2022 roku często odwiedzałam gdańskie biblioteki – wypożyczyłam z nich aż 34 tytuły. Tylko sześć pozycji przeczytałam z własnej półki. Nie przeczytałam ani jednej książki w wersji elektronicznej, ani nie wysłuchałam żadnego audiobooka.
Najwięcej książek w miesiącu – siedem – przeczytałam w lipcu, a sześć w czerwcu. Po pięć książek przeczytałam w maju i grudniu, cztery w październiku. Najsłabsze miesiące to kwiecień, sierpień i wrzesień, kiedy ukończyłam tylko po jednej pozycji. W tym roku nie trafił mi się totalny przestój czytelniczy, choć jak widać, były też miesiące, kiedy czytałam bardzo mało, bo zaledwie jedną książkę miesięcznie.
Najgrubszym przeczytanym przeze mnie tomem była powieść historyczna „Zimowy wiatr na mojej twarzy” hiszpańskiej pisarki Carli Montero, która miała aż 688 stron. Niewiele cieńszy był thriller „Zaginiona dziewczyna” Gillian Flynn – 652 strony. Jednak w sumie były tylko jeszcze trzy książki, które miały ponad 500 stron – to znacznie mniej „cegieł” niż w poprzednim roku. Przełożyło się to na średnią grubość książek – w tym roku było to 375 stron, podczas gdy w 2021 roku 440. Najcieńsza w tym roku książka to „Mały Książę”, który miał zaledwie 61 stron. Łącznie w 2022 roku przeczytałam prawie 15 tysięcy stron.
Jak co roku, na grafice przedstawiłam kilka najważniejszych liczb z mojego czytelniczego podsumowania 2022 roku.
Co czytałam?
Najwięcej, bo aż 18, przeczytałam powieści obyczajowych oraz 12 kryminałów lub thrillerów. Ponadto 6 zaliczyłam do reportaży lub literatury faktu. Przeczytałam też aż dwa (!) poradniki i dwie książki zaliczane do baśni lub fantasy. Wychodzę ze swojej strefy komfortu. ? Ani poradniki, ani fantasy nie należą do moich ulubionych gatunków, ale kolejny raz się odważyłam. Jedna z nich to „Mały Książę” i bardzo się cieszę, że po latach wróciłam do tej baśni. Właściwie dopiero teraz ją rozumiem i w pełni doceniam. Gdy czytałam ją jako szkolną lekturę, jakoś do mnie nie przemawiała.
Jak wcześniej wspomniałam, fabuła 8 książek rozgrywała się w Gdańsku lub okolicach. Z tych powieści poleciłabym zwłaszcza ostatnią część „Jaśminowej Sagi” Anny Sakowicz „Czas goryczy” (pierwsze dwie przeczytałam w 2021 roku, a całość polecałam tutaj), kryminał „Biel” z cyklu „Kolory zła” Małgorzaty Oliwii Sobczak, również kryminał Piotra Borlika „Boska proporcja” oraz thriller Magdaleny Witkiewicz „Wizjer”. Więcej o poleceniach będzie za chwilę.
Rozczarowania
W 2022 roku również nie było wiele czytelniczych rozczarowań. Myślę, że to zasługa sięgania przede wszystkim po książki polecane, które zapisuję wcześniej na swojej liście. Mimo że bardzo często odwiedzam bibliotekę, to niezwykle rzadko szperam między półkami. Zwykle tylko odbieram wcześniej zamówione książki, wybierając pozycje z mojej listy.
Co zatem mnie rozczarowało?
„Kobiety” Waldemar Nocny
W tej książce pokładałam wiele nadziei z dwóch powodów: po pierwsze dlatego, że akcja dzieje się w Gdańsku na Wyspie Sobieszewskiej, a po drugie – i ważniejsze – autorem jest mój były nauczyciel historii z podstawówki. I jakoś tak głupio niepochlebnie pisać o jego twórczości, prawda? Co konkretnie mi się nie podobało? Głównie język: zdania często były długie, „sienkiewiczowskie”, ciągnące się prawie przez całą stronę, a za chwilę krótkie, urywane, pełne niepokoju. Dialogów jest niewiele, a te, które są, najczęściej nie są wyodrębnione, zostały jakby wchłonięte przez akapit. Do tego przez długi czas nie miałam pewności czy czytam powieść, czy zbiór opowiadań, bo na początku rozdziały tylko luźno się ze sobą łączyły, o ile w ogóle. Dlatego tak ciężko czytało mi się tę książkę i zupełnie mnie ona nie porwała.
Warte polecenia
Tę kategorię zdecydowanie bardziej lubię, choć tu jest znacznie trudniej, bo dobrych książek było całkiem sporo, choć chyba nie było żadnej takiej absolutnie wybitnej. Jednak przedstawiam poniżej kilka z tych naprawdę wartych uwagi (w przypadkowej kolejności):
„Wizjer” Magdalena Witkiewicz
„Wizjer” to lekki thriller o otaczających nas coraz bardziej nowoczesnych technologiach, a właściwie o cennych danych, które są o nas zbierane każdego dnia. A wykorzystane w nieodpowiedni sposób, mogą wyrządzić wielką krzywdę. Opowiada historię Laury, która specjalizuje się w analizie danych. W którymś momencie wokół niej zaczynają się dziać dziwne rzeczy, znajomi popełniają samobójstwa, znikają, ulegają wypadkom. Czy to wszystko tylko zbieg okoliczności, czy jednak ktoś za tym stoi? Polecam, bo uświadamia także zagrożenia, które na nas czyhają w tym technologicznym świecie.
„Trzy siostry” Heather Morris
„Trzy siostry” to ciężka tematycznie powieść, której większa część rozgrywa się w hitlerowskim obozie w Oświęcimiu. Oparta jest na autentycznej opowieści trzech sióstr, które jako słowackie Żydówki trafiły do tego piekła na ziemi. Jednak to, co mnie najbardziej ujęło, to wzruszająca potęga siostrzanej miłości, która pozwoliła im przetrwać tę traumę i dalej ułożyć sobie życie. Nie mogły jednak zrobić tego w antysemickiej powojennej Słowacji, dlatego wyjechały do Izraela. Pomimo trudnej obozowej tematyki, ta powieść jest naprawdę optymistyczna. I chyba dlatego tak bardzo utknęła mi w pamięci.
„Była arabską stewardesą” i „Tajemnice hoteli Dubaju” Marcin Margielewski
To dwa świetne reportaże Marcina Margielewskiego. Pierwszy opowiada historię polskiej dziewczyny, która pracowała jako stewardesa w arabskiej, słynnej linii lotniczej. W związku z tym stacjonowała w Dubaju. I choć na początku się wzbraniała, to zaangażowała się w związek z niezwykle bogatym Arabem. Jak się później okazało, jej wybranek nie był taki, jaki się na początku wydawał, a jej życie zamienił w koszmar. Poziom manipulacji, bezprawia i przekupstwa jest w tym rejonie dla mnie niewyobrażalny i jestem pełna podziwu, że dziewczynie udało się wyrwać z tego horroru.
Z kolei „Tajemnice hoteli Dubaju” zdradzają, co się dzieje w jednym z najbardziej ekskluzywnych hoteli w Dubaju z perspektywy konsjerża. Goszczą tam arabscy szejkowie, światowi miliarderzy, gwiazdy muzyki i filmu. Książka opisuje, jakie mają oni zachcianki i jak się bawią. I bardzo często są to zupełnie niezgodne z prawem islamskim kaprysy. Obie książki są świetne i odkrywają ciemną stronę dubajskiego blichtru.
„Dziewczyna z gór” Małgorzata Warda
To kolejna niezwykle ekscytująca lektura, bo Małgorzata Warda naprawdę umie w emocje. Opowiada historię 11-letniej dziewczynki uprowadzonej przez byłego wychowanka swoich rodziców, którzy prowadzili dom zastępczy. Co się stało, że nikt nie mógł jej znaleźć? Dlaczego nie wróciła do domu? Od samego początku zadawałam sobie mnóstwo pytań na temat tego, co się wydarzyło, bo autorka zdradza nam niektóre zdarzenia z przyszłości. To naprawdę świetna książka, więc szczerze ją polecam. Dodatkowo, już po jej przeczytaniu, dowiedziałam się, że są kolejne dwie tomy z kontynuacją tej historii, więc z wielką przyjemnością po nie sięgnę.
„Kasacja” Remigiusz Mróz
Po „Kasację” sięgnęłam po obejrzeniu wszystkich sezonów serialu z Chyłką i byłam ciekawa, czy powieści też są tak dobre, jak telewizyjna adaptacja. I faktycznie się nie zawiodłam, bo książkowy thriller trzyma w napięciu równie mocno jak serial. Po kolejne części tej serii jeszcze nie sięgnęłam i to chyba właśnie przez film, bo trochę szkoda mi czasu na czytanie książek, których zakończenie już znam. Swoją drogą, odkryłam ostatnio, że chyba cierpię na lektotafobię, czyli strach, że do końca życia nie zdążę przeczytać wszystkich cudownych książek, które istnieją na świecie. ?
„Prawdziwe kolory” Kristin Hannah
To historia jednej z trzech sióstr mieszkających na farmie, która zakochuje się w pracowniku swojego ojca – półindianinie o mrocznej przeszłości. Lokalna społeczność, a nawet rodzina nie akceptuje ich związku. Wkrótce w miasteczku dochodzi do morderstwa, o które zostaje oskarżony Dallas. Jednak dziewczyna nie wierzy w jego winę i walczy o jego uwolnienie, zaniedbując przy tym ich synka. Powieść jest pełna głębokich namiętności i skrzętnie skrywanych rodzinnych tajemnic. I dlatego polecam ją, choć pewnie fani autorki mogliby zarekomendować jeszcze wiele innych jej książek. Dla mnie to było pierwsze spotkanie z Kristin Hannah i naprawdę bardzo udane.
„Dziewczyna z Neapolu” Lucinda Riley
To zupełnie odrębna powieść autorki cyklu „Siedem Sióstr”. Opowiada historię młodej dziewczyny o przepięknym głosie, która z czasem staje się gwiazdą opery. Wszystko to za sprawą innego śpiewaka operowego, którego poznała w wieku 12 lat i z miejsca się w nim zakochała. Już wtedy postanowiła sobie, że zostanie on jej mężem. Dopięła swego, ale w życiu nie wszystko idzie, tak jak byśmy chcieli. To piękna, pełna emocji i żarliwości powieść osadzona w międzynarodowym środowisku operowym.
“Kobiece everesty” Małgorzata Wasilewska
No i jeszcze jedna książka, która jest zestawieniem 23 rozmów z kobietami o zmianach, jakie zaszły w ich życiu. Są tu zarówno znane nazwiska, jak i zupełnie nieznane szerzej, ale każda z nich zrobiła nadzwyczajną rzecz – zmieniła swoje życie. Czasami była to rewolucja, czasami ewolucja, ale każda zawalczyła o siebie. Dlatego ta książka daje otuchę i nadzieję, że gdy w życiu będzie źle, to warto i należy to zmienić. Wiele z tych historii naprawdę bardzo mnie poruszyło.
Myślę, że te wymienione wyżej pozycje najbardziej zapadły mi w pamięć, dlatego też polecam Wam je najbardziej. Jak wspomniałam wcześniej, mało było naprawdę słabych książek, choć oczywiście nie wszystkie są na tyle dobre, żeby je polecać, albo chociaż zapamiętać.
Czytelnicze cele na 2023 rok
Ostatnio nie stawiałam sobie jakiś specjalnych celów czytelniczych, choć po cichu realizowałam mój projekt „Gdańskie książki”, czyli starałam się czytać więcej książek o Gdańsku lub w jakiś sposób z nim związanych. Jednak ostatnio chodzi mi po głowie wyzwanie u Multikulturalnego „W 12 historii dookoła świata”, którego podjęłam się w 2019 roku. Polegało ono na przeczytaniu lub obejrzeniu 12 historii ze wskazanych krajów świata (jego podsumowanie znajdziecie tutaj). I tak sobie myślę „Czemu tego nie kontynuować?”. Więc na pewno moim celem na 2023 rok będzie, aby znów przeczytać 12 książek z różnych krajów świata, z których do tej pory jeszcze nic nie przeczytałam. Szczegóły wkrótce – stay tunned!
No a drugi cel – wrócę do wyzwania „52 książki w rok”, by bardziej mobilizować się do czytania i może mniej cierpieć na lektotafobię. ?
A jak czytelniczo wypadł u Was 2022 rok? Mieliście jakieś cele? Udało się Wam je osiągnąć? A może przeczytaliście jakąś jedną szczególną, wybitną książkę, z którą chcielibyście podzielić się ze światem?