Jak stworzyć spójną szafę i określić swój styl – Podsumowanie wyzwania SLOW FASHION

Chociaż moda nigdy nie była w centrum moich zainteresowań, to od dłuższego czasu myślałam o minimalistycznej, przemyślanej i spójnej szafie. Niby znałam zasady, wiedziałam mniej więcej jak ma wyglądać, ale brakowało mi silnego impulsu, żeby zająć się nią na poważnie. Dlatego, gdy przeczytałam o Wyzwaniu Slow Fashion na blogu u Kameralnej, postanowiłam (nie bez obaw!) przystąpić do niego. Moim celem było na koniec wyzwania mieć świadomie zaplanowaną szafę w zgodzie ze slow fashion.

wyzwanie_slow_fashion

Idea slow fashion od dłuższego czasu staje się mi coraz bliższa. Wpisuje się w moje pragnienie życia wolniej, bardziej świadomie i odpowiedzialnie w stosunku do środowiska. W moim rozumieniu wolniej, tzn. mieć czas na wyciszenie i żyć prościej, bardziej świadomie to dokonywać zamierzonych i uważnych wyborów konsumpcyjnych, a odpowiedzialnie wobec środowiska to starać się ograniczać zarówno liczbę zakupów, jak i produkowanych odpadów. Slow fashion świetnie wpisuje się w moje podejście do życia, pozwalając na bardziej racjonalne zakupy ubrań i dodatków, które mają starczyć na lata, a nie na jeden sezon. A dzięki spójnej garderobie upraszcza codzienne wybory.

Wyzwanie Slow fashion polegało na tym, aby przez 14 dni pracować nad swoją szafą i stylem. Pomocny był w tym “Planer szafy” przygotowany przez Dorotę. Każdego dnia było do wykonania inne zadania. Niektóre wydawały mi się łatwe i przyjemne, ale czasami okazywały się znacznie trudniejsze. Nad innymi myślałam, że będę się bardziej trudzić, a jednak wykonałam je dość szybko i sprawnie. Wyzwanie rozciągnęłam sobie trochę w czasie, gdyż pomiędzy niektórymi zadaniami robiłam sobie dzień lub więcej przerwy. Ale udało mi się przebrnąć przez wszystkie i wyzwanie uważam za ukończone!

Jak sobie radziłam?

Zadania starałam się wykonywać rzetelnie i w zadanej kolejności. Czasami łączyłam dwa zadania razem. Poniżej znajdziecie bardziej szczegółowy opis poszczególnych dni.

DZIEŃ 1. Wymień aktywności, które wykonujesz najczęściej

Niby proste zadanie, ale wymagało mocniejszego zastanowienia. Moje dni mają zwykle swoją codzienną rutynę, ale musiałam przemyśleć, jak moje codzienne aktywności mają wpływ na mój sposób ubierania się. Osiem godzin dziennie spędzam w pracy w biurze, do której dojeżdżam samochodem. Na szczęście w firmie nie ma oficjalnego dress codu. Te dwie aktywności w największy sposób determinują mój sposób ubierania się. Do tego dochodzą oficjalne spotkania. Oprócz tego w okresie wiosenno-letnim sporo czasu spędzam z rodziną na dworze – na spacerach i zabawach, na działce itp.

DZIEŃ 2. Znajdź swoje kolory

To również nie było łatwe zadanie. Specjalnie zrobiłam sobie zdjęcia w różnych kolorach ubrań, żeby skonfrontować to, co mi się wydaje, z tym jak to wygląda naprawdę. I o ile wiedziałam, że fiolety to nie są moje kolory, o tyle zawsze myślałam, że w czerwonym mi dobrze, ale jednak niezupełnie. Chyba zostawię sobie ten kolor na jakieś drobne dodatki, ale daleko od twarzy. Za to w żywych błękitach i zieleniach wyglądam całkiem nieźle, chociaż nie jestem przekonana do zieleni. Za kolory bazowe mogę uznać zatem biały, czarny i szary (nic odkrywczego – wiem!), a za uzupełniające – błękitny, zielony i beżowy. Wiem też, że nie lubię żadnych wzorów typu łączki, kwiatki, wzorów etnicznych, mazajów itp.

Przy oglądaniu zdjęć zastanawiałam się jaki wpływ na to jak wyglądamy w danym kolorze ma pora roku, a właściwie stopień naszej opalenizny i makijaż. Zdjęcia robiłam bez makijażu, a przecież na co dzień jednak go nakładam, więc cera ma wtedy nieco inny niż naturalny odcień. Do tego teraz blada po zimie skóra inaczej współgra z różnymi kolorami niż muśnięta słońcem. Zresztą latem nie przeszkadzają mi intensywne kolorowe barwy ubrań, takie jak żółcie czy pomarańcze, do których za to zupełnie nie mam serca zimą. Ale te rozważania zostawię sobie na później.

DZIEŃ 3. Wymień przynajmniej 3 określenia Twojego stylu

To zadanie byłoby mi łatwiej wykonać po czwartym i piątym dniu. Kiedy trochę poczytałam i pooglądałam mogę stwierdzić, że chciałabym aby mój styl określany był jako paryski szyk, casual, klasyczny i przede wszystkim ponadczasowy. Tak chciałabym, aby można określić mój styl docelowo, bo na razie jeszcze jestem w trakcie pracy nad nim. Ale teraz przynajmniej jestem świadoma tego, do czego chcę dążyć.

DZIEŃ 4. Stwórz tablicę inspiracji i DZIEŃ 5. Kto jest Twoją ikoną stylu

To były bardzo fajne zadania, chociaż dość czasochłonne. Pierwsze z nich polegało na stworzeniu tablicy inspiracji dotyczącej ubrań, czy zestawów, które nam się podobają. Swoją stworzyłam na Pintereście. Wrzucałam tam stylizacje, które podobały mi się z różnych względów – kolory, fasony, czasami buty lub tylko jakieś detale. Dotychczas nigdy nie skupiałam się na jakiejś konkretnej osobie, jeśli chodzi o modę. Podobały mi się raczej poszczególne ubrania czy zestawy niż ogólnie styl danej osoby, ale tak naprawdę w ogóle nie zwracałam na to uwagi. Dlatego z pewnym zdziwieniem zauważyłam, że bardzo często na mojej tablicy inspiracji pojawiały się stylizacje dwóch osób – Victorii Beckham i Kasi Tusk. I to była odpowiedź na kolejny dzień wyzwania – to te dwie panie są w pewnym sensie moimi ikonami stylu. Styl Victorii jest bardziej oficjalny, elegancki, natomiast Kasi – codzienny, niewymuszony, ale bardzo mi odpowiadający. I chociaż obie panie mają zupełnie inną sylwetkę niż moja i wiem, że wiele rzeczy nigdy nie będzie na mnie tak dobrze wyglądać jak na nich, to po prostu mam się czym i kim inspirować pod tym względem.

DZIEŃ 6. Wymień swoje ulubione ubrania i DZIEŃ 7. Wymień swoje ulubione akcesoria

Myślałam, że wyliczenie swoich ulubionych ubrań będzie łatwe, a tu niespodzianka! Wiadomo, że na takiej liście musiały znaleźć się dżinsy, bo są na tyle uniwersalne, że wszyscy je kochają, ale co dalej? Poszperałam w szafie i z trudem wyciągnęłam jeszcze pięć ulubionych rzeczy. W sumie na liście moich ulubionych ubrań znalazły się:

  1. ciemne wąskie dżinsy,

  2. czarna spódniczka o fasonie A,

  3. czarna bawełniana bluzeczka z krótkim rękawkiem, dekoltem w szpic i luźnym dołem, maskującym kilka zbędnych kilogramów,

  4. czarny, ażurowy sweter typu over-size,

  5. biała, długa bawełniana tunika o oryginalnym kroju (znaleziona kiedyś w second-handzie),

  6. biała sukienka o klasycznym kroju, rękawie 3/4, ozdobiona przy dekolcie drobnymi “cyrkoniami”, a przede wszystkim uszyta z super mięsistego, lekko elastycznego materiału (97% bawełna, 3% elastan).

ulubione ciuchy - slow fashion 1

Jak spojrzałam jeszcze raz na listę moich ulubionych ubrań zauważyłam, że znalazły się na niej wyłącznie rzeczy białe i czarne (poza ciemnogranatowymi dżinsami), więc to zestawienie potwierdza, jakie są moje bazowe kolory. Jednak niekoniecznie mogę z nich stworzyć bazę, gdyż ze względu na krój prawie nic do siebie nie pasuje.

Sukienka ze względu na zdobienia przy dekolcie nie wymaga żadnych dodatkowych ozdób. No właśnie, dodatki to zdecydowanie moja słaba strona – nie mam ulubionej torebki, kapeluszy nie noszę, pasek mam jeden, szale czy chusty zakładam raczej tylko jako dodatek do kurtki czy płaszcza w chłodniejszych porach roku. Zegarek traktuję bardziej jako coś niezwykle użytecznego niż dodatek i nie przywiązuję się do niego. Więc chyba jedynymi moimi ulubionymi dodatkami są duże czarno-białe korale i srebrne kolczyki z kryształowymi serduszkami. Zatem znalezienie innych ulubionych dodatków będzie chyba moim celem na kolejne miesiące…

dodatki 2 slow fashion

DZIEŃ 8. Wymień marki, które lubisz

Na ulubionych markach poległam. Nie mam po prostu zaufania do żadnego znanego mi sklepu odzieżowego. W każdym można znaleźć ciuchy lepsze i gorsze, w większości jednak królują sztuczne materiały. Właściwie do tej pory mało chodziłam po sklepach, bo nie bardzo to lubię, ale jak wchodzę i widzę same akrylowe sweterki to mam ochotę odwrócić się na pięcie i nigdy tam nie wracać. Ostatnio moją zasadą jest po prostu uważne czytanie metek, bez względu na to w jakim sklepie się znajduję. Choć nie wykluczam, że w końcu znajdę taki sklep lub markę, w którym będę mogła swobodniej wybierać i w którym ceny będą dla mnie możliwe do przyjęcia.

DZIEŃ 9. W jaki sposób podkreślasz swoją kobiecość?

Może to zabrzmi dziwnie – nie lubię epatować swoją kobiecością, ale jednak czuję się kobieco. Lubię spódnice i sukienki, szczególnie latem. Zawsze mam delikatny makijaż, lubię mieć pomalowane paznokcie i rozpuszczone włosy. To chyba wszystkie moje kobiece “sztuczki” na podkreślenie swojej kobiecości.

DZIEŃ 10. Określ swój uniform na dany sezon

Na sezon wiosenny mój “uniform” to zdecydowanie dżinsy, baleriny i czarna bluzeczka – ta ulubiona. Do tego krótka czarna kurtka ala trencz. I chociaż lubię spódnice, to mój charakterystyczny zestaw składa się ze spodni.

DZIEŃ 11. Twoja wymarzona baza na dany sezon

W mojej wymarzonej szafie jest kilka bardziej eleganckich rzeczy niż np. mój ulubiony zestaw. Moja podstawowa baza powinna zatem składać się z:

  1. wąskich, ciemnych dżinsów,
  2. czarnych spodni typu cygaretki,
  3. białych spodni,
  4. białego T-shirtu,
  5. szarego T-shirtu,
  6. białej koszuli,
  7. błękitnej koszuli,
  8. beżowej lub białej marynarki,
  9. szarego, rozpinanego swetra.

DZIEŃ 12. Zrób porządki w szafie

Porządki w szafie są u mnie procesem, który trwa już od kilku miesięcy. W tym czasie wyrzuciłam już kilka worków ubrań, kilka worków oddałam, trochę ciuchów próbowałam sprzedać, ale na razie z marnym skutkiem. Ale i tak są jeszcze w szafie rzeczy, z którymi nie do końca wiem co zrobić, więc postanowiłam, że w najbliższym czasie przymierzę i sfotografuję wszystkie ciuchy z szafy i wtedy ostatecznie zadecyduję, które zupełnie mi nie pasują lub nie odpowiadają i muszą opuścić moją szafę, a które mogą zostać jako uzupełnienie wymarzonej bazy.

DZIEŃ. 13. Stwórz listę zakupów na dany sezon

Skoro określiłam już swoją wymarzoną bazę to lista zakupów jest już tylko formalnością:

  1. czarne spodnie typu cygaretki,
  2. szary T-shirt,
  3. biała koszula,
  4. błękitna koszula,
  5. beżowa lub biała marynarka,
  6. szary, rozpinany sweter.

DZIEŃ 14. Wymień swoje cele na najbliższe miesiące

Dzięki wyzwaniu slow fashion przebrnęłam przez wiele trudnych “zabiegów”, które miały pomóc mi znaleźć i określić swój styl. Wiem już, jakie ciuchy chciałabym mieć w swojej szafie, sprawdziłam, w których kolorach jest mi dobrze, a w których niekoniecznie. Na koniec stworzyłam więc cele na kilka następnych miesięcy:

  1. stworzenie wymarzonej bazy (świadome zakupy dobrych jakościowo ubrań z naturalnych materiałów),
  2. wyszukanie ciekawych dodatków,
  3. znalezienie ulubionych marek i sklepów, aby skrócić proces zakupów,
  4. przymierzenie i sfotografowanie wszystkich ciuchów z szafy i zadecydowanie, które należy z niej usunąć, a które mogą zostać jako uzupełnienie do wymarzonej bazy.

wyzwanie slow fashion 3

Podsumowanie

Cieszę się, że nie zdezerterowałam i jednak podjęłam to wyzwanie. Dwa tygodnie to niezbyt długo, ale wystarczająco, żeby krok po kroku uzmysłowić sobie do czego się dąży, co chce się osiągnąć i jak ma wyglądać nasz styl. Pozwoliło mi to na uporządkowanie różnych myśli, które od dłuższego czasu miałam w głowie, ale bynajmniej nie sprawiło, że stałam się nagle fanką mody. Nie, ta dziedzina nadal ogranicza się u mnie do zaspokojenia prozaicznej potrzeby codziennego ubrania się i nie poświęcania temu zbyt dużej ilości czasu. A ponieważ już wiem, co chcę mieć w swojej szafie, mam nadzieję, że już wkrótce zupełnie odpadną mi dylematy typu: “Co mam dziś na siebie włożyć?”.

A jak wygląda Wasza szafa? Macie określony swój styl, którego się trzymacie, a może ciągle go poszukujecie i próbujecie nowych wzorów, kolorów, fasonów?

FacebookFacebook