Moje wyzwanie “Czytelnicza podróż po świecie” w ostatnich dwóch kwartałach powoli posuwało się do przodu, choć nie tak szybko, jakbym sobie tego życzyła. Myślę jednak, że warto Wam pokazać, co udało się przeczytać z różnych stron świata. Po ostatnich sześciu miesiącach tego roku mogę dopisać sobie cztery nowe kraje, które poznałam, czytając książki autorów z nich pochodzących. Dwa z nich są dla mnie bardzo egzotyczne – Malawi, które leży w Afryce i Dominikana zaliczana do Ameryki Północnej. Ponadto przeczytałam dwie pozycje europejskie: z Rumunii i Czech.
Książki z różnych stron świata
„Dlaczego kochamy kobiety” Mircea Cartarescu – Rumunia
Wydawnictwo Czarne, 2008, 174 stron
„Nic się nie da zrobić, żeby mieć styl. Ponieważ stylu się nie ma, stylem się jest. On jest zapisany tam, w mechanizmie kręgów twojego kręgosłupa, w dynamice fluidów twego ciała, w błysku światła twojej aksamitnej źrenicy. W mądrości twojego umysłu, który idzie do przodu, gdy wszechświat idzie do przodu, i cofa się, gdy wszechświat się cofa.”
„Dlaczego kochamy kobiety” Mircea Cartaescu to zbiór opowiadań, których motywem przewodnim – jak łatwo się domyślić – są kobiety. Są tu opowiadania o miłości młodzieńczej, romantycznej, zmysłowej, przebrzmiałej, znudzonej, nieziemskiej i wiele innych. Każde z nich niesie pewien ładunek emocji związanych z kobietami i uczuciami do nich. A ostatnie, tytułowe opowiadanie jest właściwie wyliczeniem mnóstwa powodów, dla których kobiety są kochane.
Ta książka była dla mnie pewnym wyzwaniem, bo nie jestem zwolenniczką krótkich form, ale – jak to się mówi – wyszłam ze swojej strefy komfortu i dałam radę.
„Krótki i niezwykły żywot Oscara Wao” Junot Diaz – Dominikana
Wydawnictwo Znak, 2009, 302 strony
„Akurat te zmiany, które zmieniają wszystko, nigdy nie są zmianami upragnionymi”.
W podróż po Dominikanie zabrał mnie Junot Diaz w swojej powieści „Krótki i niezwykły żywot Oscara Wao”. Opowiada ona historię młodego nieatrakcyjnego chłopaka Oscara, trochę dziwaka, który wciąż się zakochuje i marzy o kobietach.
Tak naprawdę, to historia całej jego rodziny, sięgająca wiele lat wstecz. Związana jest ona z klątwą “fuku”, w którą na Dominikanie ciągle się wierzy.
Początek powieści był dla mnie dość ciężki. Trudno się ją czytało, gdyż co chwila były hiszpańskojęzyczne wtrącenia, na szczęście tłumaczone, ale wybijające mnie z rytmu czytania. Później jednak historia Oscara mocno się rozwinęła i bardzo mnie wciągnęła, a hiszpańskie słówka trochę odświeżyły moją szczątkową znajomość hiszpańskiego. 😉
Oprócz dziejów rodziny, niezwykle cenna jest dla mnie warstwa społeczno-historyczna. Pozwala ona, choć częściowo, poznać historię Dominikany, która w XX wieku obfitowała w terror i zbrodnie.
„O chłopcu, który ujarzmił wiatr” William Kamkwamba, Bryan Mealer – Malawi
Wydawnictwo Drzewo Babel, 2010, 320 stron
„Afrykanie codziennie naginają to, co mają – a jest tego niewiele – do swojej woli. Wykazując inwencję twórczą, stawiają czoło wyzwaniom, jakie rzuca Afryka. To, co świat postrzega jako śmiecie, Afryka przetwarza. Tam, gdzie świat widzi stare odpadki, Afryka widzi odrodzenie”.
Od razu mogę powiedzieć, że czytelnicza podróż do upalnego Malawi była jedną z najbardziej ekscytujących. Poznałam autobiografię młodego Williama Kamkwamby „O chłopcu, który ujarzmił wiatr”. William jako dziecko bardzo interesował się działaniem różnych urządzeń, w szczególności radia. Odkrywał prawa fizyki, głównie dotyczące elektryczności, eksperymentując z tym co miał. A miał niewiele, bo pochodził z dalekiej afrykańskiej wioski, gdzie zdarzały się klęski głodu.
Udało mu się ukończyć jedynie szkołę podstawową, bo na więcej nie było stać jego rodziców. Nie przeszkodziło mu to w samodzielnym zbudowaniu wiatraka, który dostarczał prąd do jego domu. Dzięki temu stał się sławny – najpierw lokalnie w wiosce i okolicach, potem w całym kraju, a nawet Afryce. To dzięki niemu po kilku latach otrzymał szansę kontynuowania nauki. Miał okazję występować również na scenie TED.
Trzeba jeszcze zwrócić uwagę, że to wszystko działo się zaledwie kilka lat temu, bo niestety w malawijskich wioskach dostęp do prądu jest rzadkością, a nawet gdy jest, to częste są przerwy w jego dostawach.
Więcej znajdziecie w poście na moim książkowym Instagramie KroplaMorzaCzyta.
„Nieznośna lekkość bytu” Milan Kundera – Czechy
Wydawnictwo W.A.B., 2013, 384 strony
„Ale człowiek, ponieważ dane mu jest tylko jedno życie, nie ma żadnej możliwości, by sprawdzić hipotezę za pomocą doświadczenia, i dlatego nigdy się nie dowie, czy powinien był, czy też nie powinien usłuchać głosu instynktu”.
Przeczytanie „Nieznośnej lekkości bytu” Milana Kundery zbiegło się w czasie ze śmiercią autora w lipcu bieżącego roku. Ta pozycja to niewątpliwie klasyka czeskiej literatury, choć ja się trochę z nią przemęczyłam. Za dużo w niej filozofii i głębokich rozmyślań nad życiem. Bohaterowie wciąż zastanawiają się nad tym, w jaki sposób naszym życiem rządzi przypadek. I o ile, ten ostatni problem jest bardzo ciekawy i sama się nad nim nieraz zastanawiałam, to powieść średnio mi podeszła. Krótko mówiąc – to nie moje klimaty.
Tę książkę również doceniam za kontekst społeczno-polityczny. Akcja osadzona jest w Czechosłowacji po 1968 roku. Główny wątek skupia się na Tomaszu, lekarzu i kobieciarzu, który w niewielkim miasteczku przypadkiem poznaje Teresę. Wiąże się z nią, choć nie przeszkadza mu to, w kontynuowaniu intymnej znajomości ze swoją długoletnią kochanką Sabiną. Do kompletu poznajemy również zakochanego w Sabinie Franza.
Podsumowując – to dla mnie była trudna książka i gdyby nie moje wyzwanie, to pewnie nie dobrnęłabym do jej końca.
„Czytelnicza podróż po świecie” – realizacja wyzwania w II i III kwartale 2023 roku
Wydaje się, że odkrywanie literatury z różnych stron świata otwiera drzwi do niezliczonych możliwości i perspektyw. Książki są nie tylko oknem na świat, ale także mostem łączącym nasze różnice. Każda historia, każdy bohater, każdy opisany kawałek ziemi stanowi pretekst do rozwinięcia dyskusji. Dlatego uważam za tak ważne, abyśmy nie tylko czytali te książki, ale również dzielili się nimi z innymi. Dyskusje na temat różnych kultur, doświadczeń i perspektyw zawartych w tych dziełach mogą prowadzić do wzajemnego zrozumienia i poszerzenia horyzontów.
Tym razem nie mam wątpliwości, która z przeczytanych książek podobała mi się najbardziej – jest to zdecydowanie „O chłopcu, który ujarzmił wiatr”. Łączy w sobie ciekawość nauki i świata oraz pokazuje egzotyczne dla mnie miejsca, czyli jest kwintesencją mojego projektu „Czytelnicza podróż po świecie”. W 2019 roku powstał nawet na jej podstawie film, który – o ile się nie mylę – można obejrzeć na Netflixie.
Podsumowując, w ramach mojego wyzwania „Czytelnicza podróż po świecie” w drugim i trzecim kwartale 2023 roku udało mi się przeczytać cztery książki z trzech kontynentów. To, co przeczytałam w pierwszym kwartale tego roku, sprawdzicie tutaj. Od początku roku mam więc przeczytanych osiem pozycji, czyli na ostatni kwartał zostały mi cztery, aby wypełnić założoną na ten rok ilość. Na koniec III kwartału 2023 roku miałam na koncie łącznie 41 książek z różnych krajów świata i jestem gotowa na dalsze czytelnicze podróże!
Aktualny stan wyzwania zawsze możecie sprawdzić tutaj.
Ciekawa jestem, czy zachęciłam Was do przeczytania którejś z tych książek? A może macie do polecenia jakąś interesującą książkę z egzotycznego literacko kraju? Czekam na Wasze opinie i propozycje!