Jak wiecie, lubię czytać i większość wolnych chwil najchętniej spędzałabym na czytaniu. Chociaż czas, potrzebny na czytanie muszę sobie aktywnie wyszukiwać (możecie o tym przeczytać w tym poście), to z przyjemnością biorę udział w wyzwaniu „Przeczytam 52 książki w 2017 roku” (podsumowanie za 2016 rok możecie znaleźć tutaj). Jest to też świetna okazja, aby zaproponować Wam trzy książki na wiosnę. Chcę również trochę pomóc swojej pamięci, żeby zawsze móc wrócić do tych poleceń.
Żadna z moich propozycji nich nie jest kryminałem, chociaż bardzo je lubię i ostatnio dwa niezłe przeczytałam, ale stwierdziłam, że do wiosny bardziej pasują książki lekkie i przyjemne, czyli jednym słowem obyczajowe. Mimo to ostatnia z nich wyłamuje się z tego schematu, bo porusza trudny temat. Jednak tak mnie ona poruszyła, że postanowiłam Wam ją także polecić. Bo w końcu książki powinny wyzwalać w nas emocje, prawda? Zajawkę jednej z nich mogliście już zobaczyć na moim FP. Co więc dla Was przygotowałam?
„Szkoła żon” Magdalena Witkiewicz
Zacznę od tego, że Magdalena Witkiewicz jest moim ostatnim odkryciem, jeśli chodzi o polskie pisarki. Przeczytałam już kilka książek tej autorki i większość naprawdę zapewnia miłe spędzenie czasu, rozluźnia i wywołuje uśmiech na twarzy.
Czym jest tytułowa Szkoła Żon? Nie, to nie jest szkoła dla pensjonarek, nie uczą w niej gotowania ani szycia! To luksusowe SPA dla wszystkich kobiet, zarówno tych zamężnych, jak i nie, z partnerami i bez nich, dojrzałych oraz na progu życia. Ma ona nauczyć je przede wszystkim odkryć siebie, wyzwolić w nich odrobinę zdrowego egoizmu, a wszystko po to, aby jak głoszą ulotki tego luksusowego przybytku „nigdy już żaden facet ich nie zostawił”.
Historia jest lekko pikantna, ale to wewnętrzne przemiany bohaterek są najbardziej fascynujące i to w nich widzę największą wartość dla wszystkich czytelniczek. Bo każda z nas może utożsamić się z jedną z kilku, jakże różnych bohaterek. Z 30-letnią Julią świeżo po rozwodzie, dojrzałą Jadwigą przymykającą oczy na notoryczne zdrady swojego męża, ledwo wkraczającą w dorosłość Michaliną wpatrzoną jak w obrazek w swojego narzeczonego, czy Martą – zagonioną matką poświęcającą się w całości dzieciom i mężowi i zatracającą swoją kobiecość i poczucie własnej wartości w nadprogramowych kilogramach. Pobyt w tym drogim ośrodku na Mazurach ma być dla każdej z nich impulsem do zmian w życiu, ale czy spełni ich oczekiwania? Przekonajcie się same! A potem polecam kontynuację – „Pensjonat marzeń”.
„Ballada o ciotce Matyldzie” Magdalena Witkiewicz
To kolejna fantastyczna pozycja w dorobku Magdaleny Witkiewicz. To powieść absolutnie nie szablonowa, choć o miłości i dobroci. O dobroci, która do nas wraca, jeśli się nią dzielimy. Taką dobrą duszą dla wszystkich jest właśnie tytułowa ciotka Matylda. Kiedyś pomogła ona dwóm chłopcom Olusiowi i Przemciowi, którzy, mimo że wyrośli na barczystych osiłków, to jednak z gołębim sercem. I to pod ich opiekę przekazuje ciotka Matylda po swojej śmierci swoją ulubienicę Joankę. Dziewczyna akurat jest w ciąży, ale ma kłopoty zarówno małżeńskie, jak i finansowe. Co z tego wszystkiego wyniknie? Książka na długi czas zapewni Wam dobry humor, sporo optymizmu i wiarę w ludzi. A jednym z jej przesłań jest nieocenianie pochopnie ludzi, bo w tej powieści rzadko kto jest taki, jaki się wydaje na pierwszy rzut oka.
“Nastoletnia panna młoda” Cathy Glass
To niezupełnie jest przyjemna powieść, raczej biografia podejmująca dość trudny temat wydawania za mąż małych dziewczynek w niektórych regionach świata. Bulwersujące jest jednak to, że robią to również imigranci w Europie, którzy wydawałoby się, choć trochę przystosowują się do warunków europejskich, a przynajmniej tak chciałyby żyć ich dzieci.
Historię opowiada autorka książki, prowadząca rodzinę zastępczą dla różnych pokrzywdzonych przez los dzieci. Jest ona tym bardziej wzruszająca, że wydarzyła się naprawdę. Bo jak pomóc czternastoletniej dziewczynce, obywatelce Wielkiej Brytanii, ale pochodzącej z Bangladeszu, która w szkole sama prosi o umieszczenie jej w rodzinie zastępczej, koniecznie białej? Przy tym nie chce ona zdradzić, co jej się wydarzyło, ani czego się boi. I nie raz cisnęło mi się na usta pytanie, czemu Zeena od początku nie powiedziała całej prawdy? Oszczędziłaby sobie w ten sposób cierpień, strachu i bólu. Wiem, że łatwo tak mówić, będąc jedynie biernym obserwatorem tych wydarzeń. Dziewczynce tak bardzo skrzywdzonej przez własnych rodziców, dodatkowo czującej się odpowiedzialną za młodsze rodzeństwo, zastraszanej i osaczanej przez społeczność azjatycką, nie było łatwo wyznać całą szokującą prawdę.
I chociaż nie jest to lektura łatwa i przyjemna, to napisana jest w sposób bardzo przystępny, bez epatowania brutalnością, czy nadmiernymi szczegółami. Opiekunka Zeeny wykazuje się niezwykłą empatią, w sposób nienachalny odkrywając powoli coraz mroczniejsze tajemnice dziewczynki. Oferując jej bezwarunkowe ciepło, miłość i przede wszystkim akceptację, Zeena z czasem coraz bardziej się przed nią odkrywa. Celowo nie piszę o szczegółach życia dziewczynki, żeby nie psuć Wam poznawania tej smutnej historii. Mam nadzieję, że poruszy Was ona tak samo jak mnie.
Podobają Wam się moje książki na wiosnę? Którą wybierzecie jako pierwszą? A może macie jakieś super tytuły, które chcecie mi polecić na wiosnę? Jestem otwarta na propozycje 🙂