Nie ma to, jak mieszkać nad morzem i jechać na wakacje nad morze! Ten plan wykiełkował w naszych głowach jeszcze w zeszłym roku, kiedy pogoda latem w Gdańsku i ogólnie na północy Polski była wyjątkowo kapryśna i niezbyt ciepła – częściej przypominała wczesną jesień niż pełnię lata. Ten brak słońca i ciepłych dni rzutował później na moje samopoczucie przez jesień, zimę i wiosnę. Zdecydowanie jestem istotą ciepłolubną i potrzebuję wygrzać się trochę latem, żeby później móc lepiej funkcjonować w tych zimniejszych miesiącach. Też tak macie?
Stąd też nasza decyzja o spędzeniu urlopu gdzieś na południu Europy, gdzie pogoda będzie gwarantowana. Padło na Bułgarię i Słoneczny Brzeg, bo miała to być jednocześnie podróż sentymentalna dla mojego męża. Początkowo trochę przeraziłam się odległością – to około 2,5 tysiąca kilometrów, ale później stwierdziłam – czemu nie! Tym bardziej że po drodze można było zahaczyć o Budapeszt, o którym napisałam już tutaj.
Podróż do Bułgarii
Podróż do Bułgarii samochodem jest dość karkołomna, bo wymaga co najmniej dwóch dni, a z polskiego wybrzeża nawet nieco więcej. Niezbędne są po drodze noclegi, niezależnie czy będziemy jechać przez Węgry i Serbię, czy przez Rumunię. Przetestowaliśmy obie trasy i w sezonie letnim lepiej sprawdziła nam się ta przez Rumunię.
Więcej o samej podróży, trasie, opłatach drogowych i nie tylko napiszę w osobnym artykule, który właściwie jest już gotowy, bo pierwotnie wszystkie te informacje chciałam umieścić w tym wpisie, ale stwierdziłam, że zrobił się on za długi i mógłby być nieco niestrawny do czytania. Więc oczekujcie niedługo artykułu o naszej podróży do Bułgarii samochodem.
Słoneczny Brzeg
Kwatera
Jak już wcześniej wspominałam, stacjonowaliśmy w Słonecznym Brzegu. To podobno najpiękniejszy kurort w Bułgarii. A przynajmniej z najładniejszymi plażami. I z tym muszę się zgodzić, przynajmniej jeśli chodzi o te plaże, które udało nam się zobaczyć. Kwaterę wynajęłam przez Booking.com. Było to dwupokojowe mieszkanie – przepraszam apartament – oczywiście z klimatyzacją i kuchnią. Był tam również dostępny otwarty basen, z którego chętnie korzystaliśmy. Apartament był położony niecałe 10 minut od plaży, choć przy dość ruchliwej ulicy, co na początku bardzo mi przeszkadzało. Niestety nie wszystko da się przewidzieć w momencie rezerwacji.
Można też uprościć sobie życie i wykupić cały pobyt, np. w Rainbow, ale z dojazdem własnym. Taka kombinacja zdejmie Wam z głowy wiele spraw organizacyjnych nie tylko przed wyjazdem, ale również w czasie urlopu. Dodatkowe plusy to zwykle bliższa odległość do plaży niż z prywatnego apartamentu i fakt, że nie musimy martwić się o wyżywienie. Do tego dojazd własnym samochodem da Wam dużą elastyczność na miejscu.
Pogoda
Podczas dwóch tygodni, które byliśmy w Bułgarii, pogoda była bardzo nudna ? Codziennie słońce i 30 stopni. Tylko jednego dnia do południa niebo było nieco zachmurzone. Jednak ani razu nie padało. Wymarzona pogoda na wakacje! Przy czym trzeba powiedzieć, że ten 30-stopniowy upał był zupełnie inaczej odczuwalny niż u nas, a może po prostu mi się tak wydawało, bo nie musiałam przebywać w nagrzanych murach?
Słoneczny Brzeg
Jak wspomniałam, Słoneczny Brzeg to jeden z najładniejszych kurortów Bułgarii położony nad brzegiem Morza Czarnego. I chociaż nie przepadam za takimi miejscami, w których są praktycznie same hotele i apartamenty na wynajem oraz raczej drogie sklepy, to było to dobre miejsce wypadowe do zwiedzania. Zapewniało nam również szybki dostęp do plaży. A te były bardzo ładne, z pięknym żółtym piaskiem i ciepłą wodą w morzu. Co prawda często wiał wiatr, który sypał piaskiem, ale łagodził upał i nie wykluczał możliwości kąpieli. Praktycznie na całej długości plaże są strzeżone. Obawiałam się trochę wstecznych prądów, ale w czasie naszego pobytu nie miały one miejsca. Za to w drugim tygodniu naszego pobytu na części plaży było trochę wodorostów.
Słoneczny Brzeg jest typowym miastem turystycznym z wszystkimi jego zaletami i wadami, czyli jest tu dużo różnych rozrywek, punktów gastronomicznych itp., ale trzeba się też liczyć z tłumami na plaży, wieczornym hałasem czy wyższymi cenami w sklepach. Ogólna zasada – im dalej od plaży tym ceny są niższe i to zarówno w sklepach, jak i w restauracjach czy barach. Ogólnie nie narzekałam. Jednak nie jest to miejscowość, w której można coś pozwiedzać.
Co zwiedziliśmy?
Lubimy zwiedzać. Chociaż naszym głównym celem był spokojny odpoczynek, to przejeżdżając tyle kilometrów, chcieliśmy zobaczyć coś więcej niż plaże. Co zwiedziliśmy w Bułgarii? Dziś tylko krótko, bo zdjęć i informacji jest tyle, że ciężko to ogarnąć!
Sofia
Stolica była naszym przystankiem w czasie podróży i choć nie byliśmy tam długo, to zwiedziliśmy historyczne centrum miasta. Najwięcej tam cerkwi i innych świątyń różnych wyznań, z których najbardziej wyróżniała się Wielka Synagoga. Oczywiście na naszej trasie zwiedzania nie mogło zabraknąć cerkwi Hagia Sophia, czyli Mądrości Bożej. Była to pierwsza cerkiew, w której miałam okazję być. Ponieważ jednak kościoły nie są tym, co najbardziej lubimy zwiedzać, to ogólnie Sofia nie wydała mi się specjalnie interesująca.
Kamienny Brzeg
Miejscowość Kamienny Brzeg znajduje się w północnej części bułgarskiego wybrzeża, niedaleko granicy z Rumunią. Tuż obok jest rezerwat przyrody Jaiłata, który obejmuje przepiękne klifowe wybrzeże z prehistorycznymi grotami. Więcej znajdziecie tutaj.
Kamienny Las
Można powiedzieć, że to był nasz „kamienny dzień”, bo tego samego dnia, gdy odwiedziliśmy Kamienny Brzeg, oglądaliśmy również Kamienny Las, znajdujący się niedaleko Warny. To dla odmiany przestrzeń wyglądająca jak skamieniałe drzewa, często powalone. W rzeczywistości to formacja geologiczna, czyli kamienne kolumny, które powstały w sposób naturalny, ale wyglądają nadzwyczajnie. Na pewno warto tam pospacerować, zastanawiając się, jak one powstały. Bo ta zagadka do dziś nie została rozwikłana. Więcej informacji i zdjęć znajdziecie tutaj.
Nessebar
Nessebar to miejscowość sąsiadująca ze Słonecznym Brzegiem. Jej najstarsza, historyczna część znajduje się na półwyspie. Znajduje się tam bardzo gęsta, charakterystyczna zabudowa, wiele antycznych budynków lub ich ruin. Jednak najprzyjemniejszy jest spokojny spacer wąskimi, krętymi uliczkami. Miasto zdecydowanie ma swój niepowtarzalny urok, ale nic dziwnego – w końcu nazywane jest „perłą Bułgarii”.
Pomorie
Pomorie znajduje się na południe od Słonecznego Brzegu. Wracaliśmy tam trzykrotnie, głównie ze względu na fajny bar rybny położony tuż nad wodą. A ceny były tam dużo niższe niż w okolicznych turystycznych miejscowościach. W Pomorie znajduje się Muzeum Soli, gdyż tuż obok jest spore słone jezioro, z którego wydobywa się zarówno sól, jak i lecznicze błoto. Stąd wiele tam sanatoriów, ale sama miejscowość jest w pewnym sensie reliktem dawnej epoki.
Płowdiw
To jedno z najstarszych miast Bułgarii położone jest w środkowej części kraju przy autostradzie A1. Znajdziemy tam zabytki z czasów rzymskich, m.in. amfiteatr czy ruiny stadionu, które są naprawdę ciekawie wkomponowane we współczesną przestrzeń. Piękną panoramę miasta oglądaliśmy ze wzgórza Nebet Tepe, a potem przechadzaliśmy się krętymi, stromymi uliczkami starego miasta położonego u stóp wzgórza. Płowdiw również doczekał się osobnego wpisu.
Aquaparki
Aquaparki należą bardziej do kategorii atrakcje, a nie zwiedzanie, ale niech już tu będą. Mieliśmy okazję być w dwóch: Action Aquapark w Słonecznym Brzegu i Aqua Paradise w Nesseberze. Lepsze opinie czytałam o tym pierwszym, ale mi podobał się chyba bardziej ten drugi. Choć tak naprawdę oba były świetne ? Największy minus to ceny, ale powoli się przyzwyczajam, że wszelkie rozrywki kosztują sporo.
Więcej o wszystkich zwiedzonych miejscach postaram się napisać w osobnych wpisach (kiedy ja to zrobię?!).
Pomyłki się zdarzają
Zawsze się uważałam za osobę raczej ogarniętą, ale tym razem miałam małą wtopę ? Wiedziałam, że zamówiłam noclegi na 13 nocy, ale jakoś nie doliczyłam się, kiedy mamy wyjechać! Cały czas chodziłam ze świadomością, że to będzie sobota i nawet martwiłam się, że tak mało czasu zostawiłam sobie na powrót. Nie wiem, czy to była kwestia totalnego wyluzowania się, czy mojej postępującej sklerozy, ale o tym, że mieliśmy wyjechać bladym świtem, uzmysłowiłam sobie w piątek po przyjściu z plaży o godzinie 13.30. Tymczasem apartament powinniśmy opuścić do godziny 13.00 😀 No cóż – nastąpiło wtedy niebywałe przyspieszenie ruchów i błyskawiczne pakowanie, więc o 15.00, kiedy pojawiła się sprzątaczka, właśnie znosiliśmy nasze bagaże do samochodu. Udało się 😀
Stwierdziliśmy, że przed podróżą trzeba jeszcze zjeść obiad, po którym ruszyliśmy w drogę powrotną do domu, tym razem przez Rumunię. W mniej więcej cztery godziny dojechaliśmy do Bukaresztu, gdzie zatrzymaliśmy się na nocleg. W sumie dobrze, że nie mieliśmy powrotnych noclegów zaplanowanych, tylko szukaliśmy ich na trasie, bo przy takim poślizgu do żadnego z nich pewnie nie dotarlibyśmy na czas.
Tym sposobem zaliczyłam największą wtopę na tegorocznym urlopie.
Czy warto jechać do Bułgarii?
Ja powiem, że na pewno tak. Nie wiem, czy jeszcze tam wrócę, bo jestem ciekawa innych miejsc w Europie i na świecie, ale mogę powiedzieć, że w moim dotychczasowym życiu były to na pewno jedne z najlepszych wakacji. Bo był czas na zwiedzanie i wypoczynek. Bo nie musiałam martwić się pogodą. I Bułgaria nadal jest stosunkowo tanim krajem dla nas.
Jeśli jednak nie macie ochoty organizować sobie wszystkiego zupełnie samodzielnie, możecie wybrać wariant pośredni – wykupić pobyt z wyżywieniem (lub bez), ale z dojazdem własnym. Da Wam to dużą elastyczność na miejscu, a jednocześnie zdejmie z głowy wiele spraw organizacyjnych. I raczej nie pomylicie daty wyjazdu 😉
Gdzie spędziliście swoje najlepsze wakacje w życiu?