Za tę recenzję długo się zabierałam, jak ostatnio ze wszystkim i już chciałam odpuścić. Jednak skoro „Zaufanie, czyli waluta przyszłości” znalazło się w moich polecanych książkach przeczytanych w 2018 roku, to postanowiłam parę słów o tej książce jednak napisać, tym bardziej że wywarła ona na mnie spore wrażenie. Może niekoniecznie można nazwać to recenzją, a bardziej moją osobistą opinią. Mimo to mam nadzieję, że zaraz nie uciekniecie?
Ponadto podtytuł „Moja droga od zera do 7 milionów z bloga” rozpala wyobraźnię, prawda?
O czym jest książka?
To połączenie biografii, książki motywacyjnej i case study bloga „Jak oszczędzać pieniądze”. Brzmi trochę dziwnie, ale to bardzo subiektywnie opisana droga Michała od pomysłu na założenie bloga do jego aktualnej sytuacji, w której utrzymuje siebie i całą swoją rodzinę wyłącznie z działalności blogowej i jednocześnie może sobie pozwalać na ekstrawaganckie przyjemności. Opowiada, jak bardzo emocjonalnie podchodził do wielu blogowych spraw, do hejtu. Jakie miał wątpliwości, chwile załamania, porażki, ale także, jakie osiągał sukcesy, jak pracował nad swoimi produktami. To także kompletny poradnik na temat prowadzenia bloga eksperckiego. A to wszystko podane jest w przejrzysty sposób – zaczynając od statystyk, przez ponoszone koszty, a kończąc na osiąganych przychodach.
Złote myśli
Czytając „Zaufanie, czyli waluta przyszłości” ciągle natykałam się na myśli, które miałam ochotę sobie zapisać. Dochodzę do wniosku, że sposób myślenia Michała, jego sposób patrzenia na wiele spraw jest bardzo podobny do mojego. Też ufam ludziom i widzę w nich dobro, a te zasady są motorem napędzającym poczynania Michała.
I właśnie w odniesieniu do samego działania znalazłam w książce wiele cennych rad:
„Zbyt długo rozmyślając, często znajdujemy wiele przeszkód, które hamują nas przed działaniem. Czasem warto po prostu działać”.
„Szczęście sprzyja przygotowanym i tym, którzy potrafią dostrzec nadarzającą się okazję i mają umiejętności, aby ją wykorzystać”.
Wiele myśli ma bardzo uniwersalny charakter, mimo że odnoszą się do blogowania:
„Zaczynając cokolwiek, nie da się wskoczyć od razu na poziom osób, które robią to od lat. Trzeba po prostu włożyć godziny wysiłku w to, w czym chcemy być coraz lepsi”.
„Warto działać zgodnie z planem, ale jednocześnie dopuszczać odstępstwa – być otwartym na pozytywne skutki uboczne”.
I jeszcze bardzo życiowo:
„Najczarniejsze scenariusze, które rysujemy w naszych głowach, są tak naprawdę mało prawdopodobne. Życie zazwyczaj układa się znacznie lepiej – zwłaszcza jeśli pomagamy mu naszą pracą”.
„Nie warto roztrząsać złych wydarzeń. Lepiej uznać, że są kosztem na drodze do tych dobrych”.
To tylko niektóre z wielu wartościowych wskazówek, czy tak zwanych „złotych myśli”. W książce znajdziemy ich co najmniej dziesiątki. I najczęściej jest tak, że bardzo dobrze je znamy, ale dopiero nazwanie ich przez innych uświadamia nam ich wagę. I zmusza do przemyślenia niektórych własnych poczynań.
Konkrety
Zrobiło się trochę filozoficznie, a przecież książka jest do bólu konkretna. Każdy rozdział, który dotyczy poszczególnych etapów rozwoju jego bloga „Jak oszczędzać pieniądze”, poprzedzają konkretne liczby: przychodów z bloga i odwiedzających blog czytelników. Michał rzeczowo omawia wydarzenia, które wpłynęły na rozkwit bloga, a później również jego firmy. Przedstawia sposoby, które pozwoliły mu zarabiać pierwsze pieniądze na blogu, a potem stworzyć sobie z tego miejsce bardzo dochodowej pracy. Oczywiście to blogerzy będą najbardziej zainteresowani prześledzeniem sposobów monetyzacji bloga, ale myślę, że każdy, kto pracuje w systemie samozatrudnienia, a dodatkowo jego biznes opiera się na działaniach w sieci, odnajdzie tu cenne wskazówki dla siebie.
Co mogę dać od siebie?
Nie wiem, czy można powiedzieć, że to „zaskakujące”, ale praktycznie wszystkie działania Michała zaczynały się od tego, co może dać swoim czytelnikom, jaką konkretną korzyść może im przekazać. I chociaż bardzo zdecydowanie dążył do celu, jakim było zarabianie na blogu, to zawsze bardzo jasno komunikował się w tym zakresie z czytelnikami. Precyzyjnie wskazywał, które działania przynoszą mu korzyść, a jednocześnie dawał czytelnikom wiele za darmo, np. bezpłatny do dziś kurs „Pokonaj swoje długi”, który został sfinansowany przez jednego ze sponsorów. Jego mądrej współpracy z partnerami naprawdę warto się uczyć, gdyż w większości przypadków miały one charakter 3xWIN, tzn. wszystkie strony (bloger, czytelnicy i partnerzy) odnosiły ze współpracy korzyści.
Podsumowanie
Książkę „Zaufanie, czyli waluta przyszłości” miałam przyjemność przeczytać tuż po jej wydaniu i tuż przed spotkaniem autorskim z Michałem Szafrańskim 22 maja 2018 roku w Gdańsku podczas konferencji InfoShare. Uwielbiam ten moment, kiedy poznaję osoby z „internetów” na żywo! Michał okazał się naprawdę bardzo przystępną, „normalną” osobą, a po spotkaniu nie stronił od rozmów, autografów i wspólnych zdjęć. Czasami mam obawy, że osoby znane z sieci, w rzeczywistości okażą się kimś zupełnie innym. Jednak w tym wypadku były one zupełnie nieuzasadnione. Tym bardziej więc mogę polecić tę książkę, jako lekturę inspirującą nie tylko do działania, ale również do pozytywnego dialogu i biznesu.