Koniec roku szkolnego zakończył czytelniczy kryzys, który miałam w maju i czerwcu, kiedy nie przeczytałam praktycznie nic. I nie tylko dlatego, że w tym czasie miałam mnóstwo różnych zajęć, ale także dlatego, że w ogóle do książek mnie nawet nie ciągnęło. Sytuacja zupełnie u mnie niespotykana!
Nie wiem, czy wynikało to z przemęczenia, ale na szczęście wszystko zmieniło się wraz z nadejściem wakacji. Co zatem przeczytałam w lipcu i sierpniu? I czy coś z tego mogę polecić?
W sumie udało mi się przeczytać siedem książek: thriller, kryminał, dwie powieści obyczajowe oraz trzy książki, które można zakwalifikować do literatury faktu. Chyba tylko powieści obyczajowe można uznać za typowo wakacyjną lekturę, ale kluczem wyboru było to, co mam pod ręką w domu. Tylko pierwsza z nich była pożyczona od koleżanki. Reszta należy do mnie. Chciałam nadrobić zaległości z domowej biblioteczki, bo nie lubię nieprzeczytanych książek na półkach. Jednak jeszcze parę ich zostało.
“Klient” John Grisham
Tę książkę zaczęłam czytać jeszcze na początku maja, ale dokończyłam dopiero na koniec czerwca. Na jej podstawie w 1994 roku powstał film z Susan Sarandon w roli głównej, ale zabierając się za tę książkę, pamiętałam go jak przez mgłę. I całe szczęście, bo inaczej straciłabym przyjemność czytania tego thrillera psychologicznego. Bo przecież nie da się czytać tego typu powieści, znając zakończenie… Książka ma już swoje lata, ale Grisham zawsze jest świetny, więc jeśli jeszcze nie czytaliście – nadróbcie zaległości! A ja nabrałam ochotę na powtórne obejrzenie filmu 🙂
Wydawnictwo Amber, 2008, 319 stron
“Moje serce w dwóch światach” Jojo Moyes
To miała być książka na rozruszanie. Żeby znów zaczęło mi się chcieć czytać. Bo do tej pory powieści Jojo Moyes mnie nie zawiodły. I właściwie spełniła swoją funkcję, choć akurat “Moje serce jest w dwóch światach” jest zdecydowanie najsłabszą, z tych które czytałam tej autorki. Bardzo przewidywalna, a do tego przegadana. To trzecia część przygód Lou Clark, bohaterki znanej z “Zanim się pojawiłeś” i “Kiedy odszedłeś”. Tym razem akcja rozgrywa się w Nowym Jorku, ale Lou w tej części jest strasznie infantylna i naiwna. Jednak mimo wszystko książkę czytało się dość szybko i “rozruszała” mnie czytelniczo 🙂
Wydawnictwo Między Słowami, 2019, 510 stron
“Rekin i baran. Życie w cieniu islandzkich wulkanów” Marta Biernat, Adam Biernat
Nie mogę się zdecydować, czy ta książka mi się podobała, czy nie. Z jednej strony trochę się zawiodłam, bo oczekiwałam zupełnie czegoś innego, niż dostałam. Spodziewałam się książki podróżniczej o Islandii, a “Rekin i baran” zdecydowanie tym nie jest. Owszem, to książka o Islandii, jej ludziach, zwyczajach, historii i przyrodzie, ale nie z perspektywy podróżnika, ani nawet turysty. A jednocześnie niezwykle ciekawie oprowadza nas po Islandii, sięgając po jej historię, tłumacząc zwyczaje i zachowania zarówno współczesnych, jak i ówczesnych Islandczyków. Zaprasza nas do stołu, częstuje przysmakami, pozwala zajrzeć do domów. Opowiada o miłości Islandczyków do kąpieli, hot-dogów i dziergania na drutach. Wyjaśnia sposoby randkowania, imprezowania, obchodzenia różnych świąt. Na pewno spodoba się tym, którzy nie tylko chcą odwiedzić Islandię, ale także bliżej ją poznać, poczuć jej “ducha”. Jednak styl tej książki jest dość ciężki, dlatego czytało mi się bardzo długo.
Zdecydowany minus książki to jakość jej wydania. Jeszcze w trakcie czytania (pierwszego!) rozkleiła się i powypadały kartki. Już dawno coś takiego mi się nie przytrafiło. Mam jeszcze jedną książkę, którą kupiłam razem z tą od tego wydawnictwa – jeszcze nieprzeczytaną i zastanawiam się, czy także się rozpadnie?
Wydawnictwo Poznańskie, 2017, 320 stron
“Długi powrót do domu” Judith Tebbutt
To książka, która dość długo leżała u mnie na półce, czekając na swoją kolej. Może ze względu na dość ciężki temat? Dojrzałe małżeństwo turystów zostaje zaatakowane podczas wypoczynku na północnym wybrzeżu Kenii. Mężczyzna ginie na miejscu, a kobieta zostaje uprowadzona do Somalii. Celem somalijskich piratów jest uzyskanie za nią okupu. Negocjacje jednak trwają długo, a kobieta była w niewoli 192 dni. Ta książka to trudne wspomnienia tego przerażającego okresu. Kiedyś interesował mnie temat somalijskich piratów napadających na statki handlowe, stąd moje zainteresowanie tą książką. Pozwala choć trochę zajrzeć do tego niezwykle biednego, ogarniętego wojną domową i niebezpiecznego kraju i poznać warunki, w jakich przetrzymywani są zakładnicy. Jeśli choć trochę interesuje Was ta tematyka, to polecam.
Wydawnictwo Świat Książki, 2014, 334 strony
“W cieniu prawa” Remigiusz Mróz
Z wszystkich przeczytanych wakacyjnych powieści, ta podobała mi się najbardziej. To kryminał w stylu retro, gdyż akcja tej powieści dzieje się na początku XX wieku w Galicji pod zaborem austriackim. To dość nietypowa na Mroza powieść, ale równie dobrze się ją czyta, jak inne jego książki. Choć ja przeczytałam chyba tylko dwie, ale chętnie nadrobię zaległości. Tak czy inaczej – polecam!
Wydawnictwo Czwarta Strona, 2016, 536 stron
“Przyjaciółki” Agata Przybyłek, Natalia Sońska
To książka z kategorii lekkich czytadeł, choć problemy małżeńskie obu przyjaciółek nie są znów takie lekkie. Jedna ma udane małżeństwo i małą córeczkę, ale po tragedii na morzu – ataku somalijskich piratów na statek, na którym pływa jej mąż, ten nie potrafi się pozbierać (znów pojawia się wątek somalijskich piratów!). Za to druga odczuwa w małżeństwie pustkę. Czy dziewczyny poradzą sobie z problemami? Plusem dla mnie jest akcja w Trójmieście 🙂 Do czytania na lato “Przyjaciółki” zdecydowanie się nadają.
Wydawnictwo Czwarta Strona, 2017, 336 stron
“Polskie morderczynie” Katarzyna Bonda
Katarzynę Bondę znam jako autorkę świetnych kryminałów, ale tu znajdziecie reportaż o polskich morderczyniach. Autorka przeprowadziła wywiady z czternastoma kobietami skazanymi za zabójstwo. To różne kobiety – młodsze, starsze, o nieposzlakowanej opinii i z marginesu społecznego. Niektóre zabiły z zemsty, inne z zazdrości lub w złości, niektóre nie mogły znieść swojego domowego kata. Niektóre mają kochającego męża i tęsknią za dziećmi, inne porzuciły swoje pociechy. Autorka ich nie ocenia. Przedstawia ich własną opowieść, a potem zestawia je z sytuacją wynikającą z akt ich sprawy. Czasami się wersje się pokrywają, a innym razem trudno domyślić się, że chodzi o tę samą zbrodnię. Każda wywołuje emocje. To nie łatwa lektura i raczej nie urlopowa, ale ja nie mogłam się od niej oderwać. Polecam amatorom mocnych wrażeń.
Wydawnictwo Muza, 2018, 446 stron
W zeszłym roku na lato książki polecali różni blogerzy. Może chcesz sprawdzić jakie?
A co Wam udało się przeczytać w to lato? Które książki przeczytane w czasie wakacji moglibyście polecić, a które zdecydowanie byście odradzali? A może przeczytaliście którąś z tych książek, co ja?
Tym razem nadrabiałam nieprzeczytane książki z mojej własnej półki. Dzięki temu istotnie zmalał stosik “hańby” 🙂 Jednak jedną z nich: “Klient” Johna Grishama pożyczyłam od koleżanki, więc bierze ona udział w wyzwaniu Wypożyczone.