Obserwując ostatnio córkę, a właściwie słuchając jej, zastanawiałam się, czy rośnie z niej mała gaduła, czy to tylko przywilej jej wieku.
Jako dziecko byłam raczej małomówna i zamknięta w sobie. Rozkręcałam się tylko w dobrze znanym sobie towarzystwie, wśród obcych rzadko się odzywałam. Zapytanie kogoś na ulicy o godzinę było dla mnie prawie nie do przejścia, chociaż potem wiele razy ćwiczyłam w ten sposób pokonywanie nieśmiałości. Równie traumatyczne były dla mnie wszelkie odpowiedzi ustne przez całą podstawówkę, a potem nawet w liceum. Byłam niezwykle zdeterminowana, żeby napisać na piątki maturę pisemną z polskiego i matematyki. To pozwoliło mi być zwolnioną z egzaminów ustnych z tych przedmiotów. Na szczęście się udało. Na studiach wiele się zmieniło. Łatwiej nawiązywałam kontakty z ludźmi, ustne egzaminy już tak bardzo mnie nie stresowały pod tym kątem, najwyżej stan mojego przygotowania.
Dzisiaj nie jest już tak źle, ale na ogół strasznie stresuje mnie poznawanie nowych ludzi, szczególnie na jakiś większych spotkaniach, nie wiem, o czym mam z taką osobą rozmawiać, jak zagaić rozmowę. Zawsze zazdrościłam “gadułom”, bo moja małomówność, na dodatek w połączeniu z nieśmiałością, wydawała mi się strasznie ograniczająca. W sumie do dziś zastanawiam się, czy małomówność i nieśmiałość zawsze chodzą ze sobą w parze? Co myślicie? W moim przypadku tak jest i chyba nie znam osoby, która będąc nieśmiałą, byłaby rozgadana.
Obecnie już nie jestem taką 100% introwertyczką. Włożyłam sporo pracy, żeby bardziej otworzyć się na ludzi, ogarnąć nerwy przed wystąpieniami publicznymi, które nawet swego czasu całkiem polubiłam. Teraz patrząc wokół siebie, widzę, że rzadko można kogoś zaszufladkować jako totalnego introwertyka. Są osoby z natury milczące, ale niekoniecznie odcinające się zupełnie od towarzystwa. Są osoby, które nie są typowymi gadułami, ale nie są też milczkami. Lubią porozmawiać, choć niekoniecznie omawianie każdej sprawy trwa u nich godzinę i nie muszą wisieć pół dnia na telefonie.
ZALETY GADULSTWA
Jednak znam wiele gaduł i trochę im tego gadulstwa zazdroszczę. Dlaczego?
Bo szybko zawierają znajomości
Uważam, że osobom, które z natury są gadatliwe, łatwiej zdobyć znajomych, łatwiej wchodzi im się w ogóle w relacje, często to osoby, które umieją zadawać dużo pytań, przez co wydają się bardzo zainteresowane drugą osobą. Chyba że o nic nie pytają, a ciągle tylko mówią o sobie i nikomu nie pozwalają dojść do słowa, ale nie chodzi mi o aż tak ekstremalne przypadki 😉 Dzięki rozmowom nawiązują kontakty i mają dużo znajomych. Wiem, że bardziej liczy się „jakość” tych znajomości niż ich ilość, ale przy dużej ich liczbie, łatwiej znaleźć tych naprawdę bliskich i wypróbowanych.
Bo są bardziej lubiane
To trochę taki szkolny argument, ale zasadniczo tak właśnie uważam. Dlaczego? Bo często są w centrum uwagi, dużo rozmawiają, są towarzyskie i łatwiej im okazywać swoje zainteresowanie drugim człowiekiem poprzez zwykłą rozmowę. Osoba cicha i wycofana raczej nie będzie się cieszyła dużą popularnością.
Mają łatwiej przy nauce języków obcych
Mam tu na myśli przede wszystkim naturalną chęć wypowiedzenia się w obcym języku, a przez to większą możliwość (ochotę!) ćwiczenia mówienia w tym języku. Jeśli komuś wypowiadanie się we własnym języku sprawia trudność, to mówienie w obcym języku również nie przyjdzie łatwo. Pamiętam niektóre lekcje z kursów angielskiego, gdzie pretekstem do poznawania jakiegoś słownictwa lub struktur gramatycznych były teksty, na podstawie których winna toczyć się dyskusja. Oj, czasami ciężko było mi coś wydukać, bo temat był dla mnie tak nieciekawy, że nawet po polsku miałabym problemy powiedzenia czegoś ciekawego 🙁 Ale niektórym temat zupełnie nie przeszkadzał, wystarczało, że mogli mówić 😉
Gdy dawno temu zadawałam egzamin z angielskiego na FCE, pomyślałam sobie, że byłoby mi łatwiej, gdybym umiała lać wodę 😉 Na ustnym egzaminie trzeba było porozmawiać z drugą osobą o jakimś obrazku – teraz już nawet nie pamiętam, co na nim było. Gdybym trafiła na jakąś gadułę, która by mnie przegadała w czasie egzaminu, to chyba bym nie zdała, bo na tle takiej osoby wypadłabym naprawdę słabo. 😉 Na szczęście do pary przydzielono mi całkiem fajną dziewczynę i razem poprowadziłyśmy raczej wyrównany dialog.
Mają łatwiej na egzaminach ustnych
Jak już wspomniałam, kiedyś wszelkie ustne egzaminy, czy tylko odpowiedzi były dla mnie traumą. Z powodu swojej małomówności nie umiałam opowiadać dużo i kwieciście. Moje odpowiedzi były zawsze krótkie i zwięzłe, co nie zawsze się sprawdza. Tak jak na opisanym egzaminie FCE. Trochę lepiej było na politechnice, bo tam częściej profesorowie woleli konkretne odpowiedzi, ale i tak lepiej wypadali ci, którzy umieli dobrze zagadać z wykładowcą 😉
Łatwiej im walczyć o swoje
Po prostu zwykle mają większą odwagę, żeby zawalczyć o swoje racje, czy to w szkole, w pracy, na egzaminach, w urzędzie. Ich siła przekonywania i zagadywania jest większa,a swoją namolnością lub dociekliwością potrafią zawalczyć o więcej… czegokolwiek.
Są bardziej doceniani
Ten punkt łączy się trochę z poprzednim. Gadułom łatwiej mówić o sobie, łatwiej do siebie kogoś przekonać czy po prostu łatwiej zawalczyć o swoje. Przez to, że dużo mówią, często sprawiają wrażenie, że wszystko wiedzą, są ekspertami. Myślę, że przez to są bardziej doceniani i łatwiej im o awans – po prostu łatwiej ich zauważyć niż cichą osobę. Podobna sytuacja może być przy rekrutacji do pracy – takie osoby zwykle lepiej wypadają na rozmowach kwalifikacyjnych, bo są bardziej otwarte, kontaktowe, potrafią lepiej się sprzedać. Dzięki temu też częściej sprawdzają się na stanowiskach kierowniczych.
Są bardziej charyzmatyczni
Ta cecha nasunęła mi się wczoraj, gdy słuchałam jednego webinaru na FB. Prowadząca go dziewczyna z całą pewnością była gadułą, ale dość konkretną. Mimo że niektóre rzeczy powtarzała po kilka razy, to robiła to za każdym razem w trochę inny sposób, więc wcale to nie przeszkadzało. Jej sposób wypowiedzi kreował ją na eksperta w swojej dziedzinie – była pewna siebie i przekonująca. Miała po prostu charyzmę. Potrafi przekonać do siebie ludzi, skoro w ciągu dziewięciu miesięcy udało jej się stworzyć w grupie na FB społeczność ponad 12 tysięcy osób!
Z tych wymienionych wyżej względów trochę zazdroszczę gadułom takiej „swobody mowy”, bo w wielu przypadkach po prostu ułatwia to życie. I chociaż w wielu rzeczach trochę się wyćwiczyłam, to jednak nie przychodzą mi one naturalnie i często muszę się do nich przymuszać, a to odbiera całą radość. Chociaż nie powiem, że czasami takie przełamywanie własnej nieśmiałości i małomówności niesie ze sobą wiele satysfakcji.
WADY GADULSTWA
Na pocieszenie mówię sobie, że gadulstwo ma też swoje wady. Jakie? Gaduła zwykle:
- najpierw mówi, potem myśli,
- przerywa innym, nie daje dojść do głosu,
- nie słucha innych,
- mówi tylko o sobie,
- jego wypowiedzi mogą być zwykłą paplaniną i nie mieć głębszego sensu.
Te wady właściwie nie wymagają żadnego komentarza. Na pewno nie chciałabym być w ten sposób postrzegana.
Mimo wszystko nie wkładam wszystkich do jednego worka. Znam takie gaduły, które zupełnie nie znajdują się w wystąpieniach publicznych lub z trudem napiszą dłuższy tekst, chociaż mówić mogłyby godzinami. Odwrotne przypadki też znajdę w swoim otoczeniu – z natury milczące osoby świetnie przyswajają sobie obce języki lub z powodzeniem występują na konferencjach. Po prostu nie ma reguły. Jednak mimo wszystko uważam, że gadułom jest łatwiej w życiu.
Zgodzicie się ze mną, czy macie zupełnie inne doświadczenia?