Jeszcze mniej więcej rok temu nie bardzo orientowałam się czym są blogi 🙂 Potem trafiłam przez przypadek na jeden z nich i… wsiąkłam. Do dziś czytam je z przyjemnością, czasami z niecierpliwością czekam na nowe teksty i zdjęcia. I z takiego pochłaniania coraz to nowych postów zrodziło się we mnie pragnienie posiadania swojego własnego bloga. Bo przecież nie pojawiło się ono znikąd.
Pierwszym blogiem, który zaczęłam regularnie czytać, był działający na wyobraźnię blog Aliny z DesignYourLife. Znalazłam go przypadkiem przez wyszukiwarkę, nie pamiętam nawet po jakim haśle. Było to mniej więcej rok temu. Może to dziwne, ale najpierw spodobała mi się przede wszystkim kolorystyka – moje ulubione ostatnio turkusy. Ten kolor przewijał się nie tylko jako element szablonu, ale także na wielu zdjęciach Aliny, w tym na różnych projektach wnętrz, dodatkach itp. Przez długi czas był to jedyny blog, który czytałam i dopiero kiedy zaczęło mi brakować postów do bieżącego czytania (bo przekopałam się nawet przez najstarsze posty) zaczęłam szukać innych blogów.
Wtedy trafiłam do Kameralnej i zostałam na dłużej za sprawą jej pięknych zdjęć i naprawdę przystępnych poradników fotograficznych. Potem z przyjemnością zanurzyłam się w jej tekstach związanych ze slow fashion i slow life. Zwolnienie biegu w życiu jest moim pragnieniem i kilka rzeczy udało mi się już zmienić korzystając ze wskazówek Doroty o celebracji momentów tu i teraz. Jednym z nich jest wspólne jadanie śniadań z córką przed wyjściem do szkoły/pracy. I chociaż nie zawsze te posiłki wyglądają dokładnie tak, jak bym sobie życzyła, ale to i tak duży postęp.
Podobny klimat znalazłam u Kasi z bloga Simplicite. Na początku zachwyciły mnie teksty związane z prowadzeniem prostszego życia oraz piękny i czysty szablon – dokładnie w moim guście. Potem zajrzałam do Szafy Minimalistki i za każdym razem podziwiam zarówno styl Kasi, jak i jej umiejętność żonglowania niewielką liczbą elementów garderoby i wyczarowywania z nich świetnych zestawień. I chociaż nie jestem zapaloną fanką mody, to ten projekt bardzo przypadł mi do gustu i z niecierpliwością czekam na kolejne odsłony „Szafy”.
Z zupełnie innej bajki jest Niebałaganka. Ania wzbudziła moją sympatię nie tylko jako moja imienniczka. Na pewno nie zostanę perfekcyjną panią domu jak ona, ale korzystam z wielu jej podpowiedzi i trików jakie stosuje w domu (i nie tylko), aby ogarnąć przestrzeń. I niekoniecznie się przy tym narobić jak wół. Chociaż przede mną jeszcze daleka droga do pięknie uporządkowanego domu na co dzień oraz doskonałej organizacji, to staram się. Z różnymi efektami 😉
Te cztery blogi wprowadziły mnie w blogosferę, a wysoka jakość tekstów i zdjęć spowodowały, że chętnie czytam je do dziś. Jedyne czego żałuję, to, że żadna z dziewczyn nie jest z Trójmiasta. Oczywiście, w międzyczasie, odkryłam jeszcze wiele inspirujących blogów, które śledzę i z niecierpliwością czekam na kolejne posty, jednak do tych czterech żywię szczególny sentyment. I w pewnym sensie to właśnie dzięki nim zapragnęłam stworzyć swoje miejsce w sieci.
Tak naprawdę, pierwszy kontakt z blogiem miałam wiele lat wcześniej, za sprawą pewnej książki, która była swego rodzaju pamiętnikiem pewnego zwariowanego projektu. Chętnie opowiem Wam wkrótce zarówno o tej książce, jak i o tamtym blogu, gdyż wywarły one na mnie duży wpływ.
Czy Wy macie swoje ulubione blogi, do których czujecie sentyment? Dajcie znać!