Ostatnio pusto tu u mnie na blogu, ale ciężko idzie mi pisanie. To nie brak tematów, czy wyjazdów jest tego powodem, bo lista wpisów czekających na swoją kolej jest bardzo długa. Przyczynę mogłabym zwalić na chroniczny brak czasu i inne problemy, ale tak naprawdę to moment, gdy na nowo muszę zdefiniować swoje potrzeby i priorytety. Czy to zatem koniec tego bloga? Myślę, że nie, ale pewnie potrzeba jeszcze trochę czasu, żeby znów wpisy mogły pojawiać się w miarę regularnie.
Jednym z takich zaległych tematów, na który przyszedł w końcu czas, są Saloniki. Piszę go rekordowo długo, bo sam wpis powstaje już od stycznia, więc dobre kilka miesięcy. Saloniki to miasto, o które zahaczyliśmy w drodze do Albanii w 2019 roku. I chociaż niektóre wrażenia mogły już nieco wyblaknąć, to nadal jest w mojej pamięci i na zdjęciach, które je odświeżają. I to właśnie o tym starożytnym mieście chciałam Wam dziś opowiedzieć.
Saloniki – imponująca historia
Pamiętam swoje podekscytowanie faktem, że będę chodzić po tym samym mieście, co apostoł Paweł czy inne starożytne postacie. Miasto nad Zatoką Salonicką założył w 315 r. p.n.e. król Macedonii Kasandr, a swoją nazwę zawdzięcza żonie króla – Thessalonice. Na miasto duży wpływ mieli Rzymianie, gdyż przed wiekami Saloniki leżały na terenie Cesarstwa Rzymskiego. Tu na przełomie III i IV w. n.e. panował cesarz rzymski Galeriusz. Za jego czasów powstało wiele budowli, które możemy oglądać do dziś (a przynajmniej ich ruiny). Przez wiele stuleci miasto należało do Imperium Osmańskiego. Przez Grecję zajęte dopiero na początku XX wieku.
Jak dostać się do Salonik?
Najszybciej oczywiście samolotem, a w tanich liniach lotniczych możecie znaleźć bilety w całkiem przyjemnych cenach.
My jednak byliśmy w tym starym greckim mieście samochodem w czasie podróży do Albanii. Z Polski można się tam dostać przez Słowację (ewentualnie Czechy i Słowację), Węgry, Serbię i Macedonię Północną. Z północy Polski to około dwóch tysięcy kilometrów, więc oczywiście nie da się tego zrobić na raz. Zatrzymywaliśmy się po drodze w Belgradzie i Skopje, które oczywiście także zwiedzaliśmy (o całej trasie przeczytacie tutaj). Trasa wiedzie autostradami, więc o ile nie ma robót drogowych czy jakiegoś wypadku, jedzie się płynnie i szybko. Trzeba mieć jednak świadomość, że zarówno Serbia, jak i Macedonia nie należą do UE i strefy Schengen, więc obowiązuje tam kontrola graniczna, która w okresie letnim może być dość czasochłonna. Granicę między Węgrami a Serbią mieliśmy okazję przekraczać dwa razy (również rok wcześniej w drodze do Bułgarii) i w obu przypadkach kolejka była długa – raz spędziliśmy w niej dwie godziny, a za drugim razem nawet cztery! To znacznie wydłuża podróż, więc warto wziąć to pod uwagę.
W przypadku podróży samochodem, Saloniki pewnie nie będą Waszym punktem docelowym, a jedynie miejscem odpoczynku w drodze dalej na południe Grecji lub do Albanii, jak w naszym przypadku. I myślę, że dwa dni wystarczą na szybkie zwiedzenie tego miasta. My mieliśmy na to półtora dnia i troszkę czasu nam zabrakło, ale o tym za chwilę.
Co warto zobaczyć w Salonikach?
Na szybkie zwiedzanie warto zatrzymać się blisko historycznego centrum, aby nie tracić czasu na dojazdy. Nie polecam jednak poruszania się po centrum miasta samochodem (szczególnie w sezonie), bo wiele uliczek jest bardzo wąskich i ciężko znaleźć miejsce do parkowania. Jeśli przyjeżdżacie do Salonik samochodem, to polecam poszukać zakwaterowania z gwarantowanym miejscem parkingowym. Nasze takie miało, choć znajdowało się dwie ulice dalej niż sam apartament, o czym w opisie nie było mowy. ?
Większość zabytków Salonik znajduje się w obszarze pomiędzy nabrzeżem a ulicą Olimpiados oraz pomiędzy portem a Białą Wieżą. Jedynie Górne Miasto znajduje się nieco wyżej w stronę gór.
Od czego zatem zacząć? Może od wspomnianej Białej Wieży?
Biała Wieża
Nad samym morzem, przy nadmorskiej promenadzie znajdziemy chyba najsłynniejszy, a przynajmniej najczęściej fotografowany zabytek Salonik, czyli Białą Wieżę z XV wieku. Niegdyś była ona elementem murów obronnych od strony morza. Teraz jednak pozostała tylko wieża, choć na pozostałości murów obronnych natkniecie się w kilku miejscach miasta.
Biała Wieża ma około 34 m wysokości, a na jej szczycie znajduje się punkt widokowy. W środku znajduje się muzeum, ale czynne jest tylko mniej więcej do 15.00 (na wszelki wypadek sprawdźcie dokładnie przed wyjazdem!).
Niedaleko Białej Wieży znajduje się Pomnik Aleksandra Wielkiego, a jeszcze dalej instalacja „Parasolki” greckiego rzeźbiarza George’a Zongolopoulos’a, która podobno najlepiej wygląda w nocy, gdy jest podświetlona, ale niestety w takiej postaci nie mieliśmy okazji jej zobaczyć.
Ladadika
Dzielnica Ladadika to historyczny obszar Salonik nad samym morzem, obejmujący swym zasięgiem tereny pomiędzy portem a Białą Wieżą. Sama nazwa pochodzi od sklepów sprzedających oliwę. Dziś to bardzo klimatyczne miejsce z licznymi knajpkami i sklepami i częściowo zachowaną historyczną zabudową. I naprawdę bardzo atrakcyjny. Znajduje się tu również Plac Arystotelesa.
Plac Arystotelesa
To centralny i najbardziej reprezentacyjny plac miasta z widokiem na morze. Z trzech stron otoczony jest dość monumentalnymi budynkami z podcieniami. Jak na nazwę przystało, znajduje się tu pomnik tego słynnego greckiego filozofa Arystotelesa. To na pewno obowiązkowy punkt zwiedzania, choć nie znajdziemy tu starożytnych zabytków. Plac powstał dopiero na początku XX wieku, po pożarze w 1917 roku, który zniszczył większą część starego miasta.
Pałac Galeriusza
Obecnie możemy oglądać jedynie ruiny pałacu rzymskiego cesarza Galeriusza i otaczających je budowli (w tym hipodromu) w kilku miejscach, pomiędzy morzem a Rotundą i Łukiem Triumfalnym Galeriusza.
Łuk Triumfalny Galeriusza
To budowla wzniesiona ok. 300 r. n.e. w hołdzie rzymskiemu cesarzowi Galeriuszowi po jego zwycięstwie nad Persami. Stoi ona obecnie przy ul. Egnatia, niedaleko Rotundy. Do czasów współczesnych zachował się tylko fragment tego bogato zdobionego łuku. Dla mnie stał się on niechlubnym symbolem Salonik, gdyż tuż obok starożytnych zabytków stawia się tu współczesne budynki mieszkalne. W tym przypadku mi to strasznie zgrzyta, bo kompletnie brak w tym jakiejś estetyki i głębszego zamysłu.
Rotunda
Rzymska Rotunda powstała w Salonikach około 303-305 roku naszej ery. Pierwotnie miała to być świątynia poświęcona Zeusowi, potem mauzoleum dla cesarza Galeriusza. W końcu powstała tu świątynia chrześcijańska, potem meczet, a obecnie jest to kościół prawosławny Agios Georgios.
Agora, czyli Forum Romanum
Forum Romanum powstało mniej więcej na początku naszej ery i funkcjonowało do około VI w. n.e. Było to ówczesne centrum miasta, w którym toczyło się życie polityczne, społeczne, handlowe i rozrywkowe. Obecne ruiny zostały odkopane przypadkiem dopiero w latach 60. XX wieku. Gdy usiedliśmy obok niego na mrożoną kawę i lody wyobrażałam sobie, jak to musiało wyglądać dwa tysiące lat wcześniej.
Kościoły
W salonikach jest mnóstwo różnych kościołów, głównie prawosławnych. Niektóre z nich sięgają czasów wczesnochrześcijańskich. Z ciekawości zajrzeliśmy do kilku z nich, bo zachwycają one bogactwem swoich wnętrz. Przy Łuku Triumfalnym znajduje się np. kościół Panagia Dexia, niedaleko przy ulicy Agias Sofias jest kościół katedralny Haga Sophia. Jednym z najładniejszych był dla mnie mały kościół tuż przy którejś z głównych ulic, ukryty pomiędzy budynkami, do którego weszliśmy zupełnie przypadkiem, ale nie potrafię go zidentyfikować na mapie. Podczas spaceru po mieście sami natraficie na pewno na wiele różnych ciekawych świątyń, do których będziecie chcieli zajrzeć.
Czego nie zdążyliśmy zobaczyć w Salonikach?
Nie zdążyliśmy zobaczyć jeszcze wielu rzeczy, nie tylko z powodu braku czasu. W Salonikach latem jest naprawdę gorąco, więc trzeba było często odpoczywać w cieniu przy lodach czy zimnych napojach. Gęsta zabudowa i brak możliwości zanurzenia choćby stopy w wodach Zatoki Salonickiej na pewno nie ułatwiają letniego zwiedzania. Nie pomagają również nieoczywiste godziny otwarcia niektórych obiektów jak choćby Białej Wieży czy muzeów. Miejcie to na uwadze, gdybyście chcieli je odwiedzić. Zatem nie zdążyliśmy zajrzeć do Muzeum Kultury Bizantyjskiej oraz Muzeum Archeologicznego, które znajdują się niedaleko Białej Wieży. Co ważniejsze, nie dotarliśmy także do Górnego Miasta (Ano Poli) – tu pokonał nas głównie upał.
Dlaczego Saloniki nie skradły mojego serca?
Powodów jest kilka. Przede wszystkim brak bezpośredniego dostępu do morza. Mimo że Saloniki leżą nad zatoką, to cały brzeg na terenie historycznej części miasta, czyli pomiędzy portem a Białą Wieżą (i dalej) jest zabetonowany i nie ma szans zamoczyć choćby skrawka palca. Tym samym nie ma w centrum żadnej plaży, a jedynie deptak, przy którym nie ma ani zieleni, ani cienia. W upalny dzień nie ma więc szans na schłodzenie się w morzu.
Drugim powodem jest otoczenie niektórych zabytków, które wyglądają, jakby były wciśnięte pomiędzy współczesne bloki. Robi to dość przytłaczające wrażenie i psuje wrażenia z oglądania historycznych budowli. I nie ma to nic wspólnego z łączeniem starego z nowym.
Dajcie znać, czy też mieliście takie odczucia? A może Saloniki jednak Was zauroczyły?