Góry Gran Canarii – Gran Canaria w listopadzie cz. 5

góry gran canarii

W ostatni dzień naszego pobytu na Gran Canarii wybraliśmy się w góry. Prawdę mówiąc, byłam już nieco zmęczona zwiedzaniem i miałam ochotę odpocząć gdzieś na plaży, ale dałam się namówić na wycieczkę w głąb lądu. I nie żałuję ani chwili. Mogę nawet powiedzieć, że to jeden z najlepszych dni na Gran Canarii!


W poprzednich częściach mogliście przeczytać o tym, co zwiedziliśmy podczas kolejnych dni naszego pobytu na Gran Canarii:


gory-gran-canarii
Roque Nublo na płaskowyżu

Co było naszym celem? Po pierwsze największy monument na wyspie – wolno stojąca skała Roque Nublo oraz najwyższy szczyt wyspy Pico de las Nieves. Miałam ochotę pojechać jeszcze na zachodni kraniec wyspy, żeby zobaczyć klify z Mirador del Balcon, ale niestety zabrakło nam na to czasu, a właściwie widnego dnia. Na zachód wyspy łatwiej wybrać się wiosną lub latem, kiedy dzień jest dłuższy, bo jeżdżenie bardzo wąskimi, stromymi i krętymi górskimi drogami po zachodzie słońca może być bardzo niebezpieczne. A w listopadzie, kiedy byliśmy na wyspie, zmrok zapadał około 18.00, więc trzeba było tak planować, żeby z gór zjechać przed tą godziną.

gory-gran-canarii
Roque Nublo

Roque Nublo

Naszym pierwszym celem było Roque Nublo. Z południa wyspy najlepiej dostać się tam drogą nr GC-60, a następnie GC-600 dojeżdżając prawie do samego środka wyspy. Górskie drogi z reguły są dość wąskie i kręte, a średnia prędkość nie przekracza na nich 30 km/h. Na niektórych zakrętach trzeba było się wycofywać, żeby mógł nas minąć jakiś większy wóz. Czasami zdarzają się też inne niespodzianki 😉

gory-gran-canarii
Niespodzianka na drodze – owce

Gdy dojedziemy na miejsce, znajdziemy oznakowany niewielki bezpłatny parking, jednak trzeba mieć wiele szczęścia lub być bardzo wcześnie, żeby znaleźć na nim miejsce do parkowania. Oczywiście można się tam również dostać autobusem.

gory-gran-canarii
Parking przy szlaku na Roque Nublo

Szlak jest dość oblegany. Od parkingu pod słynną skałę nie jest zbyt daleko – 1,2 km, około 30 minut marszu. Nam wędrówka w jedną stronę zajęła prawie godzinę, bo na każdym kroku robiliśmy mnóstwo zdjęć. Widoki po prostu zapierały dech w piersiach. Zazdroszczę wszystkim, którzy mogą pozwolić sobie na dłuższe wędrówki po górach Gran Canarii, bo to naprawdę wspaniałe miejsce dla miłośników gór.

gory-gran-canarii
I znów Roque Nublo

Prawie na początku wędrówki mija się charakterystyczne formacje skalne Mnicha (El Fraile) i Żabę (La Rana). Roque Nublo znajduje się na wysokości 1813 m n.p.m. Warto wziąć pod uwagę tę wysokość szykując się na wycieczkę. Pomiędzy wybrzeżem a interiorem może być co najmniej kilka stopni różnicy, a dodatkowo na górze może dość mocno wiać. Więc pomimo krótkiego dystansu, należy przygotować się tak, jakbyśmy normalnie szli w góry. Wskazane są odpowiednie buty, ciepła bluza nawet przy upalnej pogodzie na wybrzeżu, okrycie głowy i butelka wody. Oczywiście na szlaku nie brakowało pseudoturystów w klapeczkach i bluzeczkach na ramiączkach. Jednak naprawdę nie zachęcam do naśladownictwa!

gory-gran-canarii
Widoczne w tle skały to Żaba (pierwsza od lewej) ina prawo – smukły Mnich

Dojście na Roque Nublo nie jest specjalnie wymagające, ale miejscami ścieżka jest dość stroma, wąska i skalista. Na końcu naszej wędrówki ukaże się rozległy płaskowyż z ogromną, sięgającą 70 m skałą. Miłośnicy wspinaczki skałkowej wspinają się na nią przy pomocy lin i uprzęży, ale dla przeciętnego turysty szczyt tego słynnego monumentu nie jest dostępny. Nie można go również obejść dookoła, ale przy ładnej pogodzie (a nasza nie była taka zła) można podziwiać urzekające panoramy, a nawet sąsiadującą Teneryfę. Tej sąsiedniej wyspy niestety nie było widać zbyt dobrze ze względu na chmury, ale widoki okolicznych pasm górskich i dolin naprawdę olśniewały.

gory-gran-canarii
Widoki z Roque Nubo (w tle ocean)
gory-gran-canarii
Ja podczas delektowania się widokami 😉

Pico de las Nieves

Gdy nasyciliśmy oczy widokami z Roque Nublo, pojechaliśmy na najwyższy szczyt wyspy, czyli na Pico de las Nieves. Wznosi się on na wysokość 1949 m n.p.m. Wjechaliśmy tam dosłownie – parking znajduje się zaledwie kilka metrów poniżej szczytu i wejście tam nie wymaga żadnego wysiłku. To dobre dla takich, co chcą zobaczyć najwyższy szczyt i nie tracić na to mnóstwa czasu i sił, ale jednak odbiera cały urok górskim wycieczkom. To prawie tak, jakby na Kasprowy Wierch wjechać samochodem 🙁 Sam szczyt specjalnie nie powala na kolana, ale widoki znów są warte spędzenia tam przynajmniej kilkunastu minut.

gory-gran-canarii
Parking tuż pod Pico de las Nieves
gory-gran-canarii
Sam szczyt Gran Canarii – Pico de las Nieves 1949 m n.p.m.

Górskie drogi są też bardzo popularne wśród kolarzy. Po drodze mijaliśmy kilka grupek mniej lub bardziej profesjonalnych sportowców. Niektórzy wjeżdżali na sam szczyt. Nie wiem ile kilometrów jechali, ani skąd, ale tak czy inaczej, to prawie dwa kilometry pod górę. Podziwiam!

Wysoko w górach widzieliśmy również kempingi w pięknych lasach sosnowych. Można tam zupełnie za darmo biwakować pod namiotem. Dostępne są też schludne toalety i prysznice, choć ich standard jest bardzo skromny. Są one ogólnodostępne, więc nie omieszkaliśmy z nich skorzystać 😉

Na wybrzeże zjeżdżaliśmy drogą GC-200 w kierunku Puerto de Mogan, o którym wspominałam przy okazji wpisu o plażach Gran Canarii. Po drodze mijaliśmy urocze miasteczko Mogan z największym na wyspie wiatrakiem znajdującym się tuż przy drodze, ale niestety zabrakło nam czasu, żeby się tam zatrzymać. Jak już pisałam, musieliśmy uwzględniać w naszych planach szybki zmrok. Nie wyobrażam sobie bowiem, żeby po tych krętych drogach, które często biegną nad samą przepaścią, jechać po zmroku.

Jednak same drogi, nawet wysoko w górach są w bardzo dobrym stanie, ale to pewnie zasługa przede wszystkim łagodnego klimatu. Naprawdę podziwiałam budowę dróg w takich wysokich górach. No i szacunek dla kierowców, którzy muszą jeździć tymi serpentynami owijającymi się dookoła gór. Jazda tam jest dla ludzi o mocnych nerwach.

Jak Wam się podobała dzisiejsza wycieczka w góry Gran Canarii? Myślicie, że warto wybrać się w głąb wyspy i pochodzić, albo chociaż pojeździć po górach?

Z pobytu na Gran Canarii popełniłam aż sześć wpisów. Oprócz tego o górach i wymienionych na samym początku możecie jeszcze poczytać o pieniądzach, czyli ile to wszystko kosztowało.

FacebookFacebook