Tegoroczną Majówkę mogę nazwać najdłuższym weekendem świata, bo kto to widział, żeby długi weekend trwał aż dziewięć dni? Dzięki trzem dniom urlopu nasza majówka zamieniła się w miniurlop, który postanowiliśmy spędzić dość intensywnie na południu Polski. W zeszłym roku był to Kraków i okolice, w tym roku odwiedziliśmy Wrocław i Kotlinę Kłodzką. O Wrocławiu myślałam już kilka lat, więc czas było zrealizować to marzenie. A że stamtąd już tylko rzut beretem do Szczelińca, Błędnych Skał i Skalnego Miasta, więc żal było nie skorzystać.
Ten tekst prawie w całości powstał dwa dni po przyjeździe z majówki, jednak zbyt angażujące okoliczności szkolne nie pozwoliły mi na szybką jego publikację. Mimo wszystko nie chciałabym stracić tego pierwszego wrażenia, które miałam po tej wycieczce.
Majówka 2019
Liczyliśmy, że podobnie jak w zeszłym roku, pogoda na południu dopisze. Niestety, upały skończyły się dzień przed naszym wyjazdem, a prognozy straszyły przez większość czasu deszczami. Na szczęście prognozy są tylko prognozami i padało tylko jednego dnia we Wrocławiu oraz zmoczyło nas w ostatnie popołudnie w Polanicy Zdrój, gdzie mieliśmy noclegi.
Jak zwykle w czasie takich wyjazdów w nowe miejsca decydujemy się na aktywne zwiedzanie, żeby dobrze wykorzystać czas. Jak już wspomniałam w planie były dwa główne punkty: Wrocław i Kotlina Kłodzka, ale potencjalnych punktów na liście do zwiedzania było całkiem sporo, choć wiedzieliśmy, że nie wszystkie uda się zrealizować. Z jednej strony zależy to zwykle od pogody, a z drugiej po prostu od naszych fizycznych możliwości, a także po prostu od ochoty. Staramy się być elastyczni pod tym względem i wybierać takie punkty programu, które podpasują wszystkim członkom naszej rodziny lub tak go ułożyć, żeby przeplatać te bardziej atrakcyjne elementy dla córki z “must see” rodziców.
Dlatego dziś zapraszam Was na taką małą wycieczkę po tych wszystkich miejscach, które mieliśmy okazję zobaczyć. Taki mały skrót, żebyście mieli ogólne wyobrażenie. Mam nadzieję, że wkrótce uda mi się przynajmniej o najważniejszych z nich napisać coś więcej i dodać choćby kilka praktycznych informacji o cenach, parkingach, toaletach itp.
Wrocław
We Wrocławiu się chyba zakochałam… Tam prawie wszystkie punkty wycieczki były równie atrakcyjne dla rodziców, jak i dla dziecka. To po prostu piękne miasto i chociaż starałam się za bardzo nie porównywać go z Gdańskiem, to ciągle miałam wrażenie, że wszystko w nim jest większe lub ładniejsze. I mówi to Gdańszczanka, która naprawdę lubi swoje miasto!
We Wrocławiu spędziliśmy właściwie dwa pełne dni, czyli pół soboty, całą niedzielę i pół poniedziałku. W tym czasie udało nam się zwiedzić lub zobaczyć całkiem sporo (więcej o Wrocławiu znajdziecie w oddzielnym artykule):
Zoo z afrykarium
To był pierwszy punkt naszej wycieczki. Poszliśmy tam prosto po przyjechaniu. Najpierw odwiedziliśmy Afrykarium, którym byliśmy absolutnie oczarowani – płaszczki, rekiny, wielkie żółwie, morświny oraz krokodyle w wilgotnej i dusznej dżungli – to tylko kilka absolutnie zachwycających widoków. Potem przyszedł czas na pozostałą część zoo, w którym chyba najbardziej ujęły mnie niedźwiedzie i ich wspaniały ogromny wybieg. Coś rewelacyjnego. Zdumiewały mnie też prawie otwarte wybiegi niektórych małp i lemurów – jak to się dzieje, że one stamtąd nie uciekały?
Panorama Racławicka
To jedyne miejsce we Wrocławiu, nad którym zachwytu nie podzielała ze mną córka 😉 Miałam tego pełną świadomość, gdy się tam wybieraliśmy, ale to był ten punkt, którego zdecydowanie nie mogłam odpuścić. I oczywiście absolutnie nie żałuję, że tam byliśmy, mimo kilku “Mamo, kiedy w końcu stąd wyjdziemy?”.
Rejs stateczkiem Gucio po Odrze
Oczywiście można wybrać się w rejs różnymi statkami pływającymi po Odrze we Wrocławiu, ale ta opcja jest jedną z najtańszych i dodatkowo jest się blisko wody, co bardzo lubię. Choć przy dość wietrznej tego dnia pogodzie nie powiem, że trochę nie wymarzliśmy. Jednak widoki od strony wody były tego warte 😉
Katedra św. Jana Chrzciciela na Ostrowie Tumskim i Most Tumski (Zakochanych)
Z wody zaintrygowała nas monumentalna sylwetka pewnego kościoła, jak się potem okazało, była to katedra św. Jana Chrzciciela na Ostrowie Tumskim. Przypominała mi ona trochę Katedrę Oliwską w Gdańsku, choć wydawała mi się znacznie większa. Ponadto na Ostrów Tumski prowadzi Most Tumski, który upodobali sobie zakochani obwieszający go kłódkami ze swoimi imionami lub inicjałami.
Kolejka gondolowa nad Odrą
W cenie biletu tramwajowego dostajemy 3-minutową przejażdżkę nad Odrą, co jest atrakcją samą w sobie, choć raczej nie możemy liczyć na jakieś spektakularne widoki. Za to w czasie spaceru z Politechniki Wrocławskiej kilka ciekawych miejsc (i krasnali) znaleźliśmy 🙂
Mostek pokutnic
Ten cudny punkt widokowy znajduje się na dachu kościoła Marii Magdaleny, blisko wrocławskiego rynku. Warto wspiąć się schodami na wysokość 45-metrów, żeby podziwiać z góry całe Stare Miasto i poczytać, jakie legendy wiążą się z tym miejscem.
Rynek i krasnale
Właściwie powinnam powiedzieć: krasnale i Rynek, bo te małe stworki były dla córki absolutnym hitem i w ich szukaniu zupełnie nie przeszkadzał jej deszcz, ani to, że po prostu chodzimy i zachwycamy się architekturą, co zwykle w innych miastach kwituje ona jednym słowem: “nuda” 😉 Tym razem o nudzie zupełnie nie było mowy, choć szkoda, że mapki z krasnalami można kupić tylko na Rynku, bo tam trafiliśmy dopiero ostatniego dnia naszego pobytu. Jednak i tak zabawa w szukanie była bardzo angażująca, a dzięki krasnalom trafiliśmy w kilka uroczych miejsc, których normalnie nie mielibyśmy szans odnaleźć.
Kolejkowo
Początkowo nasza 10-letnia córka trochę kręciła nosem, że to pewnie atrakcja dla maluchów, ale okazało się, że to świetna zabawa nie tylko dla tych zupełnie małych, ale także tych trochę większych i dla całkiem dorosłych też. Kluczem do sukcesu okazuje się zabieg podobny do krasnali, czyli szukanie w Kolejkowie odpowiedniej liczby różnych wyznaczonych postaci, np. lisów, kotów, psów itp. To powoduje, że wystawę nie tylko się przelotnie ogląda, ale intensywnie się jej przygląda!
Kotlina Kłodzka
Polanica Zdrój
Tu mieliśmy naszą bazę wypadową. To naprawdę urocza miejscowość z zadbanym Parkiem Zdrojowym, placem z podświetlanymi fontannami, które uwielbiają dzieci, przepływającą Bystrzycą Dusznicką i ciągnącym się wzdłuż niej zagospodarowanym deptakiem. Przynajmniej tyle zdążyliśmy zobaczyć, bo większość czasu spędzaliśmy poza Polanicą, o czym poniżej.
Zamek Książ i podziemia
Ten Zamek znajdował się na mojej liście turystycznych marzeń i naprawdę cieszę się, że miałam okazję zobaczyć go na żywo. Dodatkowo trafiliśmy na odbywający się w jego wnętrzach Festiwal Kwiatów, które z jednej strony urzekały kompozycjami i zapachami, ale z drugiej strony trochę zasłaniały wnętrza zamku, bo trudno było mi się skupić na czymkolwiek innych niż na tych pięknych kwiatach. Dodatkowo mieliśmy okazję zwiedzić podziemia z czasów II wojny światowej – warto było!
Szczeliniec Wielki
Trudno w to uwierzyć, ale o Szczelińcu i Błędnych Skałach, podobnie jak o Kamiennym Mieście, usłyszałam dopiero w zeszłym roku od koleżanki, gdy zachwycałam się Kamiennym Lasem w Bułgarii. Szczeliniec widzieliśmy teraz w pierwszej kolejności i zrobił na mnie naprawdę duże wrażenie.
Błędne Skały
Po odwiedzeniu Błędnych Skał nie mogłam się zdecydować, która część Gór Stołowych bardziej mi się podoba. Zarówno Szczeliniec, jak i Błędne Skały mają w sobie niepowtarzalny urok.
Skalne Miasto
Tam, gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta 😉 Czeskie Skalne Miasto niestety przebija nasze obie wyżej wspomniane polskie atrakcje. Mam absolutny niedosyt, bo nie udało nam się zobaczyć całości, a jedynie Teplickie Skały, więc część Adrszpacka została nam “na później”. Mam nadzieję tam jeszcze wrócić!
Twierdza Srebrna Góra
Ta twierdza znajduje się w górach Sowich, wymaga wejścia na dość stromą górę, ale za to wynagradza nas pięknymi panoramami. Do tego trafiliśmy tam na genialnego przewodnika Mariusza alias Beny, który potrafił w dowcipny sposób opowiedzieć historię tego miejsca w sposób strawny zarówno dla dzieci, jak i dorosłych!
Kłodzko
Do Kłodzka wpadliśmy w sumie tylko na chwilę, późnym popołudniem, gdy wracaliśmy ze Srebrnej Góry. Z tego względu nie mogliśmy już wejść do tamtejszej twierdzy. Jednak mogliśmy ją obejść dookoła dzięki bezpłatnie udostępnianym kładkom, z których można podziwiać panoramę tego miasta. Mieliśmy też okazję przejść się po rynku i zajrzeć do kościoła pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, który przypomina gotycką katedrę.
Podziemne Miasto Osówka
Ta sieć podziemnych korytarzy znajdujących się niedaleko Wałbrzycha była elementem hitlerowskiego projektu Riese. Zakładał on połączenie podziemnych kwater m.in. z Zamkiem Książ. Było to świetne uzupełnienie naszego zwiedzania podziemi zamku Książ.
Inowrocław
To było dodatkowe miejsce, w którym się zatrzymaliśmy w drodze do domu, wcześniej nieplanowane. Tak się jednak złożyło, że moi rodzice byli tam w tym czasie w sanatorium, więc postanowiliśmy ich odwiedzić. I muszę powiedzieć, że to naprawdę ładne miasto, szczególnie część sanatoryjna z tężnią i okalającymi ją parkami. Czasami warto zboczyć trochę z drogi, żeby zobaczyć takie urokliwe miejsca, nie mówiąc już o odwiedzeniu rodziców 😉
Spełnianie turystycznych marzeń
Jak wspomniałam na początku, Wrocław od dawna był na mojej liście marzeń, ale jakoś nigdy nie był mi po drodze. Zresztą zawsze wydawało mi się, że to tak strasznie daleko z Gdańska i na pewno nie warto jechać tam tylko na weekend. Jednak teraz przekonałam się, że przy obecnym stanie polskich dróg to zaledwie pięć godzin jazdy samochodem. Więc mam ochotę jeszcze tam wrócić 🙂
Nasz majówkowy wyjazd pozwolił mi również na odhaczenie trzech punktów na mojej liście turystycznych celów – wspomnianego Wrocławia, ale także Zamku Książ i Błędnych Skał. Odkryłam również kilka innych pięknych miejsc i wiem, że zostawiłam jeszcze parę, na które nie starczyło nam już czasu.
Tę majówkę mogę podsumować krótko – Polska jest piękna!
Zwiedzaliście te okolice? Co Wam podobało się najbardziej? Co jeszcze powinnam tam zobaczyć?