Jesień już w pełni, choć w tym roku rozpieszcza nas niemal letnią pogodą. A ja dopiero dziś przychodzę do Was ze spóźnionym podsumowaniem moich planów letnich. Dlaczego tak późno? O tym za chwilę.
Jak ostatnio zapowiadałam na FB, przez sytuację rodzinną zostałam zmuszona trochę przystopować wpisy na bloga. Bo najzwyczajniej w świecie brakuje mi czasu. Praca na pełen etat i latorośl, która poszła do czwartej klasy plus obowiązki domowe, pochłaniają w tej chwili praktycznie cały mój wolny czas. No, jeszcze trochę książki, ale one są zwykle wciskane, gdzieś tam w międzyczasie. Niestety dla bloga, doby rozciągnąć się nie da, a priorytety są inne.
Mam jednak nadzieję, że tak zupełnie blog nie umrze i tak jak teraz – wpisy od czasu do czasu jednak będą się jakieś pojawiać. Pewnie nieregularnie i dość rzadko, ale jednak. Nie chciałam też zostawiać niektórych spraw niedokończonych, jak choćby tego podsumowania planów na lato. Bo jeśli teraz się z nich nie rozliczę, to już nie będzie kiedy.
Ponadto staram się działać trochę na FB i Instagramie, gdyż tamta aktywność zajmuje znacznie mniej czasu, a – mam taką nadzieję – pozwoli mi przeczekać ten trudniejszy okres i nie stracić wszystkich czytelników.
Ograniczenie czasowe powoduje, że nie chcę teraz przedstawiać planów na jesień, bo blogowo to będzie raczej martwy sezon i na pewno nie będę dążyła tu do żadnych ambitnych celów. Do tych nieambitnych zresztą też nie. Żadnych większych atrakcji turystycznych też nie planuję na jesień, więc uznałam, że w tej sytuacji publiczne planowanie jesieni nie ma najmniejszego sensu. Mam jednak nadzieję, że wrócę do tego zwyczaju zimą lub najpóźniej wiosną.
Żeby więc już nie przedłużać, zaczynamy 🙂 Przypominam, że realizację planów oceniam w skali szkolnej, czyli od 1 – plany niezrealizowane do 6 – plany wykonane na 100%!
Rozliczenie planów na lato 2018
Blogowe:
- Regularne posty na fanpage – tutaj myślę, że jest całkiem nieźle. Najbardziej pomaga mi planowanie. Planuję sobie posty w cyklu tygodniowym od poniedziałku do piątku, a czasami, szczególnie w weekendy, zdarzają się bardziej spontaniczne wpisy. Daję sobie 5.
- Instagram – kontynuacja działań na rzecz dalszego angażowania tego kanału w promowanie bloga – tu trochę słabiej, bo nie wszystkie wpisy na blogu doczekały się jakiejkolwiek wzmianki na Instagramie, ale i tak jest postęp. Zasłużyłam chyba na trójkę z plusem.
- Posty na zapas – to chyba najgorzej zrealizowany punkt, a właściwie niezrealizowany wcale. Siadaj, pała!
- Kontynuacja projektu „Blogerzy polecają książki” – tu na pewno szóstka, bo 1 października ukazał się wpis z poleceniami biografii pięciu wspaniałych blogerek. Czytaliście już?
- Odświeżenie kilku elementów bloga – szczególnie swojej prezentacji i zakładki „O mnie” – odświeżone, choć nie jestem do końca zadowolona. Przydałoby się jeszcze nowe zdjęcie i z tekstu nie jestem tak do końca zadowolona, ale jest chyba lepiej, niż było. Zasłużyłam na czwórkę?
- Uzupełnienie kilku miejsc na fanpage’u – głównie pola „Nasza historia”, ale pod wpływem prezentacji Pauliny Pamuły na konferencji Blog Matters, chciałabym przygotować również swoją wizytówkę w formie filmiku – Pole „Nasza historia” na FP uzupełnione, kilka kosmetycznych zmian również wprowadziłam, ale na filmową wizytówkę jednak nie mogłam się zdecydować. Przełamywanie takich barier jest zdecydowanie trudniejsze, niż myślałam. Zasłużyłam najwyżej na trójkę z plusem.
Realizacja planów związanych wyszła w sumie średnio na 4 z minusem, więc nie tak najgorzej 🙂
Domowe:
- Przeczytać 13 książek w ramach wyzwania 52 książki w rok – od lipca do końca września przeczytałam nawet 14, więc zdecydowanie należy się 6! Tym bardziej, że nie brakowało wśród nich cegieł, takich ponad 500 stron, a jedna miała nawet 800!
- Budżet domowy – fatalnie ☹ Co prawda paragony zbieram, ale nie nadążam z ich wpisywaniem do tabelek, więc mam ciągle tyły i nie robię na bieżąco budżetów miesięcznych. A przecież to właśnie o to chodzi w kontroli swoich finansów. Należy się najwyżej 2.
- Wrócić do regularnych ćwiczeń fizycznych – również fatalnie, bo po prostu nic w tej sprawie nie zdziałałam i nie jest tu nawet wymówką urlop i wyjazd. Niestety 1!
Tutaj średnia wyszła 3, ale marne to pocieszenie, bo dwa z trzech ważnych dla mnie punktów zawaliłam 🙁
Turystyczne:
- Bułgaria – tu wszystko wypełnione w 100% – było i zwiedzanie i wypoczynek (artykuł już pojawił się na blogu) – należy się 6!
- Budapeszt – to było miejsce, w którym zatrzymaliśmy się po drodze do Bułgarii – oczywiście spełnione na 6! A relację z Budapesztu mogliście przeczytać tutaj.
- Kaszubski Park Miniatur i Park Gigantów w Stryszej Budzie – zrobione, oczywiście 6. Niestety, z braku czasu żaden wpis nie pojawił się jeszcze na blogu, ale sporo było zdjęć na instagramie (możecie zajrzeć tutaj).
- Muzeum Bursztynu w Gdańsku – to nadal będzie u mnie wisieć na liście wstydu, bo jeszcze tam nie dotarliśmy, niestety ☹ Za ładna pogoda była i szkoda było ją tracić na muzeum, lepsze były spacery w plenerze ? Niestety jedynka.
Tu wyszła mi 5 z minusem, bo nie dotarłam do Muzeum Bursztynu. Na całe szczęście ten punkt da się jednak dość łatwo nadrobić w każdej chwili 🙂
Jak mi więc poszło latem? I dobrze i źle. Niektóre punkty zrealizowałam w pełni, innych wcale, ale tak to już jest z planami. Choć staramy się, to nie wszystko wychodzi. A czasami wychodzi z nas jakiś leniwiec i nie pozwala nam zrobić tyle, ile byśmy chcieli. Chciałabym się tu trochę usprawiedliwić, ale właściwie nie mam czym, szczególnie jeśli chodzi o regularne ćwiczenia czy prowadzenie domowego budżetu. Bo co ja poradzę, że najczęściej wolę usiąść gdzieś z książką niż wklepywać coś do Excela lub machać nogami?
A jak Wasze plany? Robicie jakieś? I realizujecie je później? Czy zapominacie w okolicy 15 stycznia? 😉